czwartek, 28 sierpnia 2014

7.

-No wiesz gdyby Lou tu nie ściągnął Lot to by mnie nie poznał. 
-No właśnie gdzie ona jest?- zapytał Harry po czym pobiegł w stronę Lottie wziął ją na ręce i przyniósł na kanapę. gdy już wszyscy się w miarę ogarnęli wywiad został kontynuowany i nadeszła kolej Horan'a.A ja zapytałam się Lot co oni dzisiaj brali. Powiedziała mi, ze nic. Jednak teraz chciałam posłuchać Horana.
-Wiecie co w moim życiu pojawiła się niedawno piękna dziewczyna i po spojrzeniu w jej oczy zakochałem się w niej  ....


-Wiecie co w moim życiu pojawiła się niedawno piękna dziewczyna i po spojrzeniu w jej oczy zakochałem się w niej.- o kurde nie chodzi chyba o mnie. Nie możliwe. Chociaż chciał się ze mną spotkać sam na sam. Nie to nie może być prawda.
-Niall możesz nam zdradzić kim jest ta dziewczyna?
-Sam do końca nie wiem.
-No, ale jak to? Przecież się w niej zakochałeś. 
-No tak spotkałem ją dwa razy w życiu i nawet nie wiem jak się nazywa.
-To jakaś wasza fanka?
-Możliwe.
-Czyli nie spotkałeś jej na koncercie?
-No nie spotkałem ją tutaj w tym studiu. 
-Oo czyli to osoba pracująca tutaj. 
-Najprawdopodobniej. 
-To wiesz co ja Ci pomogę jej poszukać. Zaraz po nagraniu poszukamy jej tutaj. 
-Będę Ci bardzo wdzięczny.- w tej chwili w drzwiach pojawił się pan Paul . Oj chyba Lou ma kłopoty. Pokazałam mu wzrokiem, żeby się odwrócił. Myślałam, że jego mina się zmieni i przestanie się uśmiechać. Jednak nie dalej miał wielkiego banana na twarzy. Czyli nie boi się konfrontacji ze swoim managerem. O kurde a jak on go za to wyrzuci z zespołu. Co wtedy będzie? Lou i fanki będą mieli do mnie pretensje. Przecież to przeze mnie Lou zrobił to. 
-Co tu się dzieje? Chłopaki co to ma znaczyć? Lou co ty odwaliłeś? Przecież mieliśmy umowę wiesz, że teraz powinienem wywalić Cię z zespołu.
-Tak wiem, ale miłość jest dla mnie najważniejsza. Przecież za 10 lat każdy z naszej piątki ułoży sobie życie a ja zostanę na zawsze sam, bo kilka lat wcześniej bałem się zaryzykować wszystko dla miłości i najlepszej dziewczyny jaka mogła mi się w życiu trafić. 
-Lou rozumiem, że się zakochałeś, ale zaraz Ci przejdzie a my będziemy musieli płacić za to modestowi albo co najgorsze będę zmuszony wywalić z Cię z zespołu. 
-To ja wtedy też odchodzę.- powiedział Harry
-I ja.- dodał Niall
-A co ja gorszy, Lou nigdy Cię nie zostawię jesteś moim bratem.-dodał Zayn
-No i ja też. Paul nie będziesz nas już więcej zastraszał. Tak samo nie będziesz rządził naszym życiem prywatnym. Będę z Dan i nas nie rozdzielisz już nigdy. Choćbyś nie wiadomo jak próbował. 
-Chłopaki dziękuje wam. Paul musisz zrozumieć, że Lili jest tą jedyna i na zawsze. Nie przejdzie mi po chwili. Jeżeli Ci to przeszkadza i przeze mnie masz kłopoty to odchodzę.- z widowni było słychać protesty i sprzeciwy.
-Nie Lou zostań dobrze zaakceptuje twoją nową dziewczynę, tylko powiedz mi kim ona jest. 
-Moją księżniczką.
-A coś więcej.
-Ma na imię Lili.Cudownie śpiewa, perfekcyjnie tańczy, umie grać na pianinie, będzie się uczyła na gitarze, jest bardzo piękna i mądra. Jest przyjaciółką mojej siostry i razem organizują bal walentynkowy w szkole. Coś jeszcze chcesz wiedzieć. Obszerniejszą biografię napiszę Ci na jutro. Tylko powiedz co w niej umieścić. 
-Nie no to wystarczy. Lou mógłbyś być milszy. 
-Ty tak samo nie byłeś miły na początku.- manager chłopaków podszedł do mnie. 
-Cześć nazywam się Paul Higgins. 
-Miło mi panie Paul'u nazywam się Lili.
-Nie mów mi pan jestem Paul.
-No dobrze.- trochę mi głupio. Jeszcze nie dawno marzyłam o tym, żeby One Direction ze mną porozmawiało a teraz jestem z Louisem Tomlinson'em. Chłopcy mnie polubili. Może nawet się zaprzyjaźnimy a ich manager każe mi mówić sobie po imieniu. Jakie życie potrafi być przewrotne. Jeszcze niedawno mówiłam, że jest takie złe a teraz jest cudowne. Chyba mama, tata i moje nienarodzone rodzeństwo nade mną czuwa. A może tak miało być 10 lat bólu i rozpaczy a potem życie jak w bajce.  
-Cieszę się, że uszczęśliwiasz Louis'a. Jednak nie chcę więcej takich sytuacji, że dzwoni do mnie załamana, zła i wkurzona Eleonor.
-Dobrze. Jak będę wiedziała na następny raz to dam Ci znać. Sama była zdziwiona jak to zobaczyłam. Myślałam, że Louis skończy na rozmowach o tym.
-Paul możesz przestać. To ja na to wpadłem. Lili nic nie wiedziała. Niall chodź poszukamy twojej dziewczyny.- widać, że Lou był wkurzony i żeby nie wybuchł chce zrobić coś innego.
-Jeszcze nie mojej. 
-Już niedługo. 
-Lili chodź z nami.-zaproponował
-A my?
-Wy też możecie jak chcecie- wszyscy poszliśmy szukać dziewczyny Niall'a. Nigdzie jej nie było. Razem z Lot poszłam do łazienki. Spotkałyśmy w niej dziewczynę. Wydawało by się, ze się przed kimś chowa. Wydaje mi się iż to ona zawróciła w głowie Horan'owi. Napisałam szybko do Lou:
Do: Loui<3
Lou proszę przyjdź szybko razem z Niall'em do damskiej łazienki.
Od: Loui<3
Ok, ale przecież my nie możemy tam wchodzić. 
Do: Loui<3
Jak chcesz, żeby Niall znalazł tą dziewczynę to chodźcie tu!
Od: Loui<3
Ok. Już idziemy.
Do: Loui<3
Czekamy. Kocham Cię. 
Od: Loui<3
Ja ciebie też. ;*
Po chwili byli w łazience dobrze, że nie ma tu innych dziewczyn. Gdybyście widziały minę tej laski.
- To ty.  Czemu się tu schowałaś?
-Sama nie wiem.  Przestraszyłam się.
-Chłopaki czemu mi nie powiedzieliście, że straszę. 
-Obraziłbyś się na nas.
-Nie Niall nie tego. Bałam się tego, że ty jesteś sławny. Fanki mnie nie polubią. Paparazzi będą za mną chodzić i nie dadzą mi żyć no i mojej chorej babci. 
-Znam ten ból. Też się bałam jednak trzeba zaryzykować. No wiesz może to ten jeden jedyny.-powiedziałam.
-Wiesz fotoreporterów zawsze można unikać. Słyszałaś o jakimś moim związku?
-Nie. O jednym z Barbara Palms czy jakoś tak. 
-To nie był związek. No widzisz a byłem w jakiś pięciu.
-Serio? Jak ty to robisz. Przecież oni wiedza o was wszystko.
-Niall teraz jak o tym powiedziałeś na wizji nie dadzą Ci żyć będą za tobą chodzić dopóki się nie dowiedzą kim ona jest. No właśnie jak masz na imię. Je jestem Liam, ale pewnie to wiesz. 
-Hahaha tak wiem. Przepraszam to nie ładnie z mojej strony. Jestem Monika. I pewnie nie będziesz chciał ze mną być jak się dowiesz, że mam dzieci. 
-Co? Czemu? Ile ma lat? Chłopczyk czy dziewczynka?-Niall gadał jak zakręcony.
-No nie wiem tak reaguje każdy facet. Chłopiec ma dwa lata i na imię Filip a dziewczynka Julka i niedługo będzie miała roczek.
-Ja nie jestem każdy ja jestem wyjątkowy. To widzę szykuje się też impreza.
-Tak kameralna maksymalnie 10 osób.
-Co? O nie moja droga. Jak robić urodziny to hucznie. 
-Niall to jest roczne dziecko ono nie będzie tego pamiętało. 
-To nic uwiecznimy jej to na zdjęciach będzie miała super pamiątkę. O ile ich tatuś nie będzie miał nic do tego. 
-Nie zmarł ponad rok temu. 
-Przepraszam.
-Nie szkodzi. Zresztą i tak go nie kochałam.
-Aha.
-Monika tylko jak byś miała kiedykolwiek wpuścić go do domu zamknij na bardzo dobrą kłódkę lodówkę i wszystkie szafki gdzie trzymasz jedzenie, bo jak nie to ten odkurzacz zje Ci wszystko. 
-Nie no spokojnie. Moja mama jak słyszy, że ma do mnie ktoś przyjść to wariuje i szykuje mnóstwo jedzenia. 
-O jeju już uwielbiam twoja mamę.
-On Cię pewnie też polubi jak zjesz wszystko co przygotuje.
-To kiedy ślub?- zapytał Niall.Twarz Moniki dziwnie się zmieniła. 
-C-c-co? 
-Nie kochasz mnie?-zapytał smutny Niall
-Niall ja sama nie wiem. Ja Cię nie znam.
-To proponuję dzisiaj kolację i wtedy mnie poznasz. Powiem Ci wszystko co chcesz usłyszeć.
-A paparazzi?
-Zaufaj Niall'owi. On potrafi. 
-No ok. 
-Skończyłaś już pracę?
-Tak. 
-To Cię odwiozę. Chłopaki biorę samochód.
-Nie trzeba. 
-Trzeba i nawet się ze mną nie kłóć nie wygrasz. 
-No on jest uparty jak osioł. 
-Lili nie obrażać. Już ją do mnie zniechęcacie. 
-Nie my ją tylko ostrzegamy.- powiedział Louis.
-Tak, tak na pewno już wam uwierzyłem. Dobra Monia masz tu moją bluzę i okulary. Znając życie przed budynkiem są Ci wredni ludzie z aparatami. Jak będziemy na dole to nałóż kaptur i mi zaufaj. 
-A jak pojadą za nami?
-To ich zgubimy. Zaufaj mi.
-Ok. 
-Cześć wam. Jej Niall już nie będzie sam. Teraz każdy z nas ma dziewczynę. To urządzimy popiątną randkę. 
-Co? Louis chodź muszę Cię zabrać do lekarza. Mój chłopak nie może gadać dziwnych rzeczy. 
-No cały zespół zabierze swoje dziewczyny na randkę i to będzie taka randka w pięć par. 
-Yykhh ja nie mam dziewczyny. 
-Stary mnie nie oszukasz. Wiem co kombinujesz. 
-Co, ale jak to?
-Znam Cię już trochę. 
-Ej tylko nikomu nic nie mów. 
-Harry to już chyba raczej każdy wie o co chodzi.
-Ja nie wiem.- powiedział Zayn
-Bo jesteś głupi.- odpowiedziała mu czule Perrie.
-Ja też nie i nie wiem czy chcę wiedzieć.-powiedziała zakłopotana Lottie. Serio nie wie. Oj Harry tylko jej nie zrań drugi raz. Wtedy wiesz będziesz miał jeszcze do czynienia ze mną a ja w takich sprawach nie bywam delikatna. 
-Kurde Lili ja zupełnie zapomniałem. Przecież tutaj był twój zespół i mieliście za tańczyć. Jak ja mogłem o tym zapomnieć. 
-Lou to dalej jesteś ty a nie Brad Pitt czy Johnny Depp.
-A ty dalej jesteś ta małą wredną Lottie.
-No, ale ją kochasz prawie najmocniej na świecie.-odpowiedziała
-Najmocniej.-nie powiem zabolało mnie to jednak rozumiem.-Tak samo mocno kocham mamę dziewczynki i moją Lili.
-Też Cię kocham.- Lou mnie pocałował.naszą romantyczną chwilę przerwał Paul. 
-Dobra koniec tych czułości. Już wystarczy. Gdzie jest Niall?
-Pojechał odwieźć dziewczynę. Paul mógłbyś trochę odpuścić ty nigdy nie byłeś zakochany. Nie chciałeś spędzić z kimś każdej chwili aż do końca życia.
-Nie powinno Cię to obchodzić. Dobra jak go nie ma to ma do nas dojechać. Jedziemy do mnie i będziemy omawiać współpracę z pewnym artystą i waszą nową piosenkę.
-Jakim zapytał ciekawy Harry. 
-Niespodzianka. 
-No Paul powiedz. 
-Nie mogę. Na prawdę. Tylko mnie nie zabijcie za niego. Obiecujecie?
-Tak.-Liam
-Tak.-Zayn
-Postaram się.-powiedział Lou
-Zobaczę.-dodał zadowolony Harry.
-Dziewczyny jadą z nami nie?-zapytał szybko Lou
-Nie miałem tego w planach, ale jeżeli inaczej nie pojedziecie to jadą z nami.
-Dziewczyny jedziecie.
-No wiesz Lou ja powinnam jechać do szkoły wiesz przygotowania do balu. Kurde opuściliśmy poloneza. Wfistka mnie zabije.
-Lili spokojnie wszystko jej wytłumaczyłem. Jutro po prostu poćwiczymy dłużej. Zresztą przestań myśleć tylko o szkole ty mój kujonku.
-Fuuj ile w tym czułości. Lou proszę przestań. 
-Harry zobaczymy za kilka dni ile ty czułości będziesz okazywał.
-Ej z teraz dopiero do mnie dotarło z kim pojechał Niall przecież on nie ma dziewczyny. 
-Masz nieaktualne wieści. Od dzisiaj ma.-powiedział Lou
-O ile go nie zostawi przez karierę.-dodał Zayn
-Jakbyś był na wywiadzie to byś wiedział.-powiedział Harry
-Jakbym o nim wiedział to bym był.-dodał Paul-koniec. Jedziemy już. Samochody już czekają dzwońcie po Niall'a.
-Ok. Tylko jak mamy mu przerwać taką sytuacje. Może teraz jest już u niej w domu i pije herbatę z nią, jej mama i jej babcią.
-No dobra okaże mu trochę litości i nie musi przyjeżdżać tylko dajcie mu znać o tym może jest wolny.
-Paul robisz postępy. 
-Wiem. Do czego wy mnie zmuszacie. Wy diabły rogate. 
-My rogate? Nie my nie mamy rogów. Diabłami też nie jesteśmy chyba, że w Halloween albo na balu przebierańców. Chłopaki i dziewczyny już wiem urządzimy bal przebierańców u nas w domu.
-Hazza jesteś genialny!- wykrzyczał Lou- Co wy na to?
-Spoko.
-Super.
-Mi pasuje.- wszyscy się zgodzili.
- No to co za dwa tygodnie u nas w domu bal.-powiedział Lou. 
-Tak długo mam czekać.  Może za tydzień. -powiedział Harry.
-Harry za tydzień w piątek mamy bal u dziewczyn w szkole. 
-To my swój urządzimy w sobotę.  
-Ej nasz bal jest w czwartek. 
-To jeszcze lepiej. U was w szkole w czwartek a u nas w sobotę.  
-Harry nie lepiej tydzień później. 
-Nie!
-No ok. To teraz sam to wszystko przygotuj ja nie mam czasu mam próby jednak nie wiem jak chłopcy. 
-Ja jestem umówiony z Perrie u ginekologa i planujemy wesele. Ja z Daniell jedziemy do jej rodziców potem będziemy szukać zaproszeń i sali. 
-Niall może ty? Kurde go tu nie ma.
-Na twoim miejscu na niego bym nie liczyła. On ma od dziś chyba dziewczynę każdą wolną chwilę będzie chciał spędzić z nią.
-Wy sobie jaja robicie. Myślałem, że mi pomożecie. Ja chciałem coś zrobić. Jeszcze przed balem u dziewczyn. No chłopaki. Proszę.
-Pomyślę.
-Ja również.- powiedzieli Liam i Lou.
-A ja nie. Jestem zajęty i już.
-Zayn no proszę.
-Nie.
-Zayn no zgódź się. Znajdziemy trochę czasu na to. 
-No ok. Jak chcesz Skarbie. Robię to tylko dla Ciebie. 

**Perspektywa Harr'ego**
Muszę odzyskać Lottie. Muszę odzyskać Lottie. Muszę odzyskać Lottie. To moje nowe motto. Tylko jak. Co ona lubi? Taniec. To może wezmę ją na jakiś występ taneczny. Balet. Potem zabiorę ją na step up all in. A na koniec sam zatańczę. Dan mnie kiedyś nauczyła takiego krótkiego układu. Oprócz tego kupię kwiatki i zabiorę na super randkę. Lubi też czekoladę. Przynajmniej lubiła. Już wiem. Za dwa dni kino, poszukam jakiegoś występu tanecznego w najbliższym czasie. Będę jej codziennie wysyłał kwiatki i czekoladki od tajemniczego wielbiciela. Potem jej powiem, że to ja. Może napisze też jakieś słodkie wierszyki a jak nie to jakieś znajdę.  Harry Styles da radę, bo jak nie on to kto. Nie no dam radę, muszę.  
-Lou, Lili, możemy pogadać?- zapytałem. 
-Ok.
-Sponio.- odeszliśmy na bok. 
-Słuchajcie musicie mi pomóc. Ja muszę odzyskać Lottie. 
-Oo stary trudna praca przed tobą. Ona Ci tak szybko nie wybaczy. 
-wiem jednak mam plan. 
-Teraz w kinach grają Step up all in. Chcę ją na to zabrać i jak znajdę to jeszcze na jakiś pokaz taneczny. No i codziennie dopóki nie spotkamy się na tym przedstawieniu będą jej wysyłał kwiatki, czekoladki i słodkie wierszyki. Co o tym myślicie?
-No wiesz Harry to dobry pomysł, ale nie wiem czy wystarczy wiesz może znajdziesz jej też jakąś grupę taneczną i załatwisz jakiś występ solowy w telewizji. Wtedy może wystarczy. 
-Ojeju dobra. Dam radę. 
-Może zatańczyć w przerwie na waszym koncercie albo następnym wywiadzie. No a jeżeli chodzi o grupę to ja mogę porozmawiać z moją ekipą i w razie czego możemy ja wziąć do siebie. Tylko nic nie obiecuje. 
-Lili jesteś cudowna. 
-No wiem. 
-Lili ułatwiasz mu zadanie.- oburzył się Lou
-Chcesz, żeby twoja siostra i twój przyjaciel byli szczęśliwi?
-No tak, ale ja nie jestem pewien czy on pasuje do mojej siostry a jak znowu a zrani. 
-To wtedy ja się nim zajmę a nie jestem w tych sprawach delikatna Kochanie. 
-Ok a ja mu dołożę. Chociaż nie dam mu drugą porcję. 
-Czego? Kurczaka?
-Nie!-krzyknęliśmy razem
-Czyli, że mnie pobijecie razy dwa.
-Dokładnie.- powiedziała Lili słodko się uśmiechając. 
-Ok, rozumiem. 
-To dobrze. 
-Szeptacze do mnie jedziemy do studia. 
-Idziemy Paul.- powiedział zadowolony Lou. Wziął Lili za rękę jednak najpierw ubrał w swoja bluzę, zakrył kapturem i dał swoje okulary przeciwsłoneczne. Oj będą go bolały oczy. Mnie tez, bo sam swoje oddałem Lot gdyż ta swoich nie wzięła z domu. Ała, ale błyski lampy błyskowej wala po oczach jak to boli. Na reszcie jestem w samochodzie już tak nie walą po oczach. Jednak znowu walą, bo Lottie jest gorąco i trzeba otworzyć okno a Lou zgubił w swoich kieszeniach kluczyki do samochodu. Czemu on jest taki głupi to nie nasz samochód a kluczyki ma Paul, który stoi za nim.  Oni mnie nienawidzą. Jestem tego pewny.
-Lou kluczyki trzyma Paul, jest za tobą. Weź je i jedziemy. 
-No ok ok. Harry nie gorączkuj się tak. 
-Siedzę w samochodzie z ludźmi, którzy mnie nienawidzą. 
-My Harry nie. No coś ty tu jest tylko twój najlepszy przyjaciel, jego dziewczyna i jego siostra. 
-No właśnie o was mówię Lot.
-Oj jak ty nas musisz nienawidzić, że tak o nas mówisz.- dodała Lili
-Jedźmy już.- nie zgadniecie po tym jak minęliśmy paparazzi Lot kazała mi zamknąć okno, bo jej nie jest już ciepło. Ja ją zabije. Jak ja z nią wytrzymam całe życie. W co ja się wplątałem. Przecież jak się teraz wycofam Lili wydrapie mi oczy pazurami a Lou będzie kazał je zjeść. Harry co ty mówisz ty ją kochasz i wytrzymasz to jest twoja mała kochana Lot. Czasami złośliwa, ale zazwyczaj kochana. Po 20 minutach ciszy. Nie, nie ciszy. Cicho to ja byłem razem z Lottie. Z przodu Lou darł się śpiewając a Lili czasami do niego dołączała. Nigdy jeszcze nie śpiewał tak źle. Chociaż on teraz nie śpiewał a krzyczał więc nie wiem czy to można zaliczyć do śpiewu. Pewnie nie. Dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy do budynku. Nie było jeszcze Zayn'a i Perrie oraz Liam'a i Daniell a no i sprawcy tego dlaczego tu jesteśmy Paul'a. Byli 10 minut później a ja przez ten cały czas musiałem patrzeć na całujących się Lou i Lili. Lot była tak daleko, bo w łazience a ja sam z nimi. Masakra. No dobra jednak najgorsze jest to z kim musimy współpracować. Nie no ja nie wierzę w to co widzę. Przecież Paul wie, że ich nienawidzę. Oni zniszczą cały mój plan wobec Lottie. Są to.....

Tarararararara oto siódmy rozdział. Przepraszam, że tak długo czekaliście jednak nie ma komentarzy no i to mi nie pomogło pisać. 
Dobra do następnego miśki. 
Babajaga.