środa, 31 grudnia 2014

Hej Kochani!
Tu zła, niedobra i wredna  Babajaga. Może  czekacie  na następny rozdzial a tu nic.  No, ale  pisze i pisze i skończyć  nie mogę  a wszystko  co napiszę  usuwam,  bo jest  do bani  i się nie nadaje  do czytania. Mój chłopak  mówi
, że jest  ok, ale to ma być  genialne  a nie ok. No i przez to się kłócimy.  Głupio  jest  być zazdrosnym  o bloga.  Współczuję  mu. Dobra Monika  odeszłaś od  tematu. Jako,  że dziś  sylwester  no to chciałam  wam złożyć  życzenia. W święta tego  nie złożyłam  i jestem  na siebie  zła.  Więc  tak, abyście  znaleźli  swoich  ukochanych, wspaniałych przyjaciół  abyście  nigdy  nie kłócili się z rodziną. Wspaniałej zabawy  sylwestrowej  i spełnienia  najskrytszych marzeń.
Życzy  Babajaga.

wtorek, 11 listopada 2014

9.



-Lou ty to masz jednak szczęście. No tak to powiedzenie się sprawdza "Głupi ma zawsze szczęście"- powiedział Paul
-Lou możemy pogadać na osobności- zapytała Lili
-Nie boisz się, że zrobię Ci krzywdę?- zapytał zdziwiony Lou
-Nie w końcu jesteś moim chłopakiem.- Ojej dobra Lili. Odeszli na bok. Ciekawe o czym będą gadać byleby z nim nie zerwała on się wtedy załamie. Jednak nie dziwiłabym jej się. Wrócili po 10 minutach ich miny były.....

neutralne. Przez 10 minut nie można rozmawiać an poważne tematy za krótko jednak można zerwać. Gdy podeszli bliżej zobaczyłam, że Lili jest smutna a Lou załamany. No nie zerwali. Nie wierzę. W tym czasie reszta chłopaków przyjechała do szpitala na wezwanie Paul'a.
-Kochani co się stało?-zapytałam
-No, bo my to znaczy ja nie Lili, bo ona, ale
-Lou mów jaśniej kurwa.-powiedział Zayn
-Bo my, ja i Lili my
-Tak wiemy wy, ty, Lili, ale co?-powiedział Harry
-Dajcie mu dokończyć-powiedział Paul
-My już nie jesteśmy razem już nie ma Lili i Lou tylko jest Lili               i              Lou.
-Co? Jak to przecież idealnie do siebie pasowaliście. Lou ty idioto straciłeś taką cudowną dziewczynę. Kurwa mać teraz znowu pojawi się jakaś suka typu El. Lili proszę Cię daj mu jeszcze jedną szansę on się zmieni obiecuje Ci to on pójdzie na leczenie. Ja go mogę tam nawet siłą wozić tylko proszę Cię nie zostawiaj go.
-Wiesz co Zayn zależy Ci bardziej na moim powrocie do Louisa niż jemu samemu. Wiesz co Zayn jak się jest w  związku to każdej ze stron powinno zależeć jeżeli tylko jednej zależy to nie warto w  nim być straci się tylko czas i może nawet osobę, która naprawdę do Ciebie pasuje.
-Lou ty nienormalna istoto. Ja Cię kiedyś zabije. Zraniłeś moją przyjaciółkę. myślałam, że się zmieniłeś i nikogo już w ten sposób nie potraktujesz. Jesteś największym skurwielem jakiego znam. Jesteś milion razy gorszy niż Ben.

**Perspektywa Lou**

Jestem kretynem, jestem idiotą, jestem debilem, jestem skończonym dupkiem jak mogłem zrobić krzywdę mojemu kwiatuszkowi, mojemu słoneczku dla, którego codziennie wstaje z uśmiechem na mordzie. Jak mogłem tak postąpić. Ciekawe czy powstała już piosenka o tym, ze jestem idiotą i nie zasługuj na miłość mojego życia i o tym, że jestem skurwielem. Muszę poszukać jak nie ma to napiszę taka. Jak ta droga do szpitala mi się dłużyła. Po bardzo długim czasie byliśmy pod szpitalem gdzie stał Paul i palił. Chciałem mu powiedzieć, że ponoć już to rzucił jednak wolałem nie, bo nie wiem w jakim jest stanie Lili i co jej zrobiłem. Na szczęście mojemu Skarbowi nic się nie stało. Paul powiedział, ze głupi ma zawsze szczęście a ja jestem głupi to może Lili ze mną nie zerwie. Chce pogadać na osobności. Czyli to zrobi tylko nie przy wszystkich, żebym mnie bardziej nie upokarzać. Moja siostra mnie zabije. Przecież to jej przyjaciółka. Ciocia Lili i jej chłopak urwą mi jaja, albo uduszą albo powieszą obiecałem, że jej nie skrzywdzę ani nie zranię. Może lepiej sam się szybciej zabije. Po co ktoś ma iść przez moją głupotę do więzienia. Załatwię to sam za nich. Boje się rozmowy z Lili idę bardzo wolno. Normalnie jak ślimak. Nie chcę jej stracić. Zależy mi na niej.
-Lou co to miało być u Paul'a?
-No, bo ten jak ja się zdenerwuje to lepiej do mnie nie podchodzić, gdyż jestem zdenerwowany i chcę być sam.
-Czyli możesz wtedy odpychać od siebie ludzi i rzucać ich na ścianę?
-Nie Lili słoneczko ty moje. Przepraszam byłem głupi. Tak wiem nie powinienem. Jest mi bardzo przykro, jak chcesz to możesz mi przywalić najmocniej jak umiesz nie obrażę się należy mi się. Nie powinienem. Wiem, że jestem skończonym dupkiem, największym skurwielem na świecie, ale proszę Cię tylko o jedno wybacz mi. Lili Kocham cię najbardziej na świecie. Na nikim mi tak jeszcze nie zależało jak na tobie i nigdy już nie będzie zależało ponieważ to z tobą chce się zestarzeć mieć trójkę dzieci. Dwie córki i syna chyba, że chcesz mieć więcej lub mniej dzieci. Ja się mogę dostosować tylko błagam Cię nie odchodź.

**Perspektywa Lili**

Jak Lou mógł mi to zrobić? Rozumiem zdenerwował się, ale nie musiał mnie tak odpychać na ścianę. W ogóle co mu się stało. No co dzień taki spokojny a jak tylko się zdenerwuje to mu odpierdala. Przestraszyłam się nie powiem, że nie. Jednak Kocham Go i sama nie wiem co mam robić zostawić go i być pewna, że mi nic nie grozi czy zostać z nim i nie być do końca pewną. Nigdy nie słyszałam o takim napadzie złości u Lou. Mam mieszane uczucia. Kocham go i nienawidzę w jednym. Ponoć na tym polega miłość kocha się kogoś mimo jego wad i zalet. Nienawidzi się jego jakiś zachowań i nałogów. No, ale jest się z nim i stara się jak najbardziej dogadać. Mówią, że o prawdziwą miłość nie trzeba walczyć jednak ja tak nie uważam o wszystko trzeba się starać, żeby zostało na stałe. Każdy związek trzeba pielęgnować. Szkoda, że mamy taki kryzys po tak krótkim czasie. Boje się co będzie później. Paul powiedział, że Lou ma takie napady jak jest mega zdenerwowany. Na szczęście nic mi nie jest, co korzystnie wpływa na sytuację Lou. Sama nie wiem co robić. Martwią mnie słowa Paul'a. Jeśli Lou ma tak zawsze to jak się wkurzy to albo jakoś to wyleczy a jak nie będzie chciał to nie widzę przyszłości naszego związku. W dalekiej przyszłości jak byśmy mieli dzieci to co zdenerwuje się na nie i zrobi im krzywdę. Nie wyobrażam sobie tego. Zabiłabym go za to. Po tym jak wyszłam od lekarza udałam się na zewnątrz tak jak mi kazał zrobić to wcześniej Paul. Na zewnątrz był Paul, Niall, Harry, Lou i Lottie. O to już wiedzą. Wszyscy się o mnie martwili i ulżyło im jak dowiedzieli się, że nic mi nie jest. Paul powiedział, że Louis ma szczęście, bo jest głupi. Chciałam z nim porozmawiać na osobności.. Odeszliśmy na bok.
-Lou co to miało być u Paul'a?-zapytałam
-No, bo ten jak ja się zdenerwuje to lepiej do mnie nie podchodzić, gdyż jestem zdenerwowany i chcę być sam.-odpowiedział
-Czyli możesz wtedy odpychać od siebie ludzi i rzucać ich na ścianę?- zapytałam ponownie
-Nie Lili słoneczko ty moje. Przepraszam byłem głupi. Tak wiem nie powinienem. Jest mi bardzo przykro, jak chcesz to możesz mi przywalić najmocniej jak umiesz nie obrażę się należy mi się. Nie powinienem. Wiem, że jestem skończonym dupkiem, największym skurwielem na świecie, ale proszę Cię tylko o jedno wybacz mi. Lili Kocham cię najbardziej na świecie. Na nikim mi tak jeszcze nie zależało jak na tobie i nigdy już nie będzie zależało ponieważ to z tobą chce się zestarzeć mieć trójkę dzieci. Dwie córki i syna chyba, że chcesz mieć więcej lub mniej dzieci. Ja się mogę dostosować tylko błagam Cię nie odchodź.-dodał 
-Wiesz co Lou odkąd wyszłam z budynku z Paul'em myślę o tym i dalej nie wiem co zrobić. Skąd mam wiedzieć, ze w przyszłości nie zrobisz mi krzywdy albo jak do tego dojdzie to naszym dzieciom.
-Naszym dzieciom, czyli myślałaś o tym. Lili Skarbie obiecuję Ci pójdę na leczenie zrobię coś z tym. Zwalczę to. Błagam wybacz mi i daj szansę. 
-Lou nie wiem. Rozum mówi nie serce tak. Zawsze słuchałam rozumu.
-Rozumiem boisz się.
-Daj mi dokończyć idioto. 
-Dobrze Słoneczko.
-Wiesz wyjątkowo posłucham serca, ale jest to ostatni raz, z takiego powodu więcej szans nie będzie. Rozumiesz?
 -Tak. 
-To dobrze. Wiesz co mam pomysł.
-Jaki?  Gdzie jedzimy?
-Nigdzie nie jedziemy. Może poudajemy, że się rozstaliśmy. Jestem ciekawa ich reakcji. 
-O fajnie będzie ich wrobić. Tylko, żeby nikt mnie nie zabił. 
-Spokojnie nie pozwolę na to. W razie czego wszystko szybko odkręcę. Nie wierzysz we mnie. 
-Wierzę i ufam Ci na milion sto dwadzieścia osiemdziesiąt pięćdziesiąt siedem tysięcy osiemdziesiąt dziewięć. 
-Ok to co idziemy. Tylko miej smutną minę. 
-No przecież wiem.-udaliśmy się do reszty na miejsce dojechał jeszcze Zayn z Liam'em.
-Kochani co się stało?-zapytała Lot
-No, bo my to znaczy ja nie Lili, bo ona, ale..-dukał Lou, dobry jest w udawaniu
-Lou mów jaśniej kurwa.-powiedział Zayn
-Bo my, ja i Lili my...-kontynuowały mój niby były jednak dalej aktualny chłopak
-Tak wiemy wy, ty, Lili, ale co?-powiedział Harry
-Dajcie mu dokończyć-powiedział Paul
-My już nie jesteśmy razem już nie ma Lili i Lou tylko jest Lili               i              Lou.
-Co? Jak to przecież idealnie do siebie pasowaliście. Lou ty idioto straciłeś taką cudowną dziewczynę. Kurwa mać teraz znowu pojawi się jakaś suka typu El. Lili proszę Cię daj mu jeszcze jedną szansę on się zmieni obiecuje Ci to on pójdzie na leczenie. Ja go mogę tam nawet siłą wozić tylko proszę Cię nie zostawiaj go.-zaczął krzyczeć i gestykulować Zayn.
-Wiesz co Zayn zależy Ci bardziej na moim powrocie do Louisa niż jemu samemu. Wiesz co Zayn jak się jest w  związku to każdej ze stron powinno zależeć jeżeli tylko jednej zależy to nie warto w  nim być straci się tylko czas i może nawet osobę, która naprawdę do Ciebie pasuje.-powiedziałam chciałam się wczuć tak jak Lou
-Lou ty nienormalna istoto. Ja Cię kiedyś zabije. Zraniłeś moją przyjaciółkę. myślałam, że się zmieniłeś i nikogo już w ten sposób nie potraktujesz. Jesteś największym skurwielem jakiego znam. Jesteś milion razy gorszy niż Ben.-oj Lottie użyła mega argumentu.
-Lot ja nie chciałem sam wiesz, że mam tak od dziecka jednak nigdy mama nie chciała mnie oddać na leczenie a teraz nie mam czasu. 
-No i co mało mnie to obchodzi. Myślałam, że coś zrozumiałeś po ostatnim. 
-Zrozumiałem. No i straciłem kogoś najważniejszego. Jednak dalej kocham Lili i będę o nią walczył.- wtedy się zaśmiałam.

**Narracja trzecioosobowa**

Ośmioosobowa grupa ludzi stała przed szpitalem. Można by pomyśleć, że są rodziną zmarłej osoby gdyż są bardzo oburzeni i smutni. Jednak przysłuchując się ich rozmowie wiemy, że są przyjaciółmi i są źli ponieważ jeden z ich kumpli jest idiotą i stracił najlepszą dziewczynę jaką mógł mieć. No, ale czemu ta dwójka byłych zakochanych się śmieje. Nikt tego nie wie oprócz nich oczywiście.
-Ludzie co tu się dzieje. Jesteśmy w ukrytej kamerze?- zapytała dziewczyna w brązowych włosach.* Widać, że jest rozkojarzona i nie wie co się dzieje.
-Nie.- odpowiedziała jej dziewczyna w czarnych włosach.**
-To co to ma znaczyć?- zapytał chłopak w kręconych włosach
-Nic. Ja już jadę do domu a razie nie mam ochoty spotykać się z wami. Nie obrażajcie się muszę wszystko przemyśleć.-powiedziała brunetka**
-Nie stop!-powiedział mężczyzna na oko miał może z 40 lat.
-Co się stało Paul?-zapytał jedyny blondyn w tym towarzystwie
-Poczekajcie Lou, Lili wy wcale się nie rozstaliście. Wy nas oszukaliście. Przecież Lili nie chciała tego zrobić.
-Co? Paul jesteś pewny?-zapytała szatynka.*
-W 100%.
-Skąd ty to niby wiesz?-zapytał blondyn
-Popatrz w ich oczy. Śmieją się czy ludzie po tym jak się rozstaną mają radość w oczach.
-Nie!Lou, Lili jak mogliście nas tak oszukać!-powiedziała dość głośno szatynka-Lou jesteś moim bratem, ja myślałam, że się nie zmieniłeś i Ci znowu odwaliło.
-No widzisz siostra ludzie się jednak zmieniają.- powiedział i pocałował drugą dziewczynę.

**Perspektywa Lottie**
Co? Kurwa jak oni mogli nas tak oszukać. Ja już tak mocno obraziłam Lou on nie jest gorszy milion razy niż Ben. Kurde jak ja mogłam dać tak im się podpuścić. Ja już wymyślę jak się na nim odegrać no i na niej też. Mam już pomysł tylko jeszcze Harry musi się na niego zgodzić jak dojedziemy do domu to go zapytam. Po chwili się zbieraliśmy do domu. Nie miałam ochoty jechać jednym samochodem z oszustami. Wszyscy byli obrażeni i knuli jak tu się zemścić. No oprócz blondynka, który się śmiał. Ja jechałam samochodem razem z Harry'm, Liam'em i Zayn'em,a  w drugim Lou, Lili i Niall. Postanowiłam pogadać z nimi o zemście. Każdy chciał się zemścić trzeba tylko dobrze to wykombinować i żeby się nie rozstali, bo będziemy jeszcze musieli ich swatać.
-Chłopaki ja mam plan tylko Harry musi się na niego zgodzić.
-Jaki? Zgadzam się na wszystko co powiesz
-Wiesz co no każdy wie, że nas do siebie ciągnie i jesteśmy razem więc może tak za dwa może trzy tygodnie powiedzieć Lou, że jestem w ciąży i zostanie wujkiem. Co ty na to?
-Genialny pomysł tylko on mnie zabije, ale wchodzę w to.
-Lottie jesteś genialna. Widać, że siostra Lou macie podobne pomysły.
-Hmmm to może ja no nie wiem zacznę flirtować z Lili oczywiście dla żartu i nic na serio.Tylko Ciebie kocham Lot.
-Dobry pomysł tylko nie teraz jak wyjdzie sprawa z ciążą. Chłopaki a wy co zrobicie?
-Wiesz co ja mam pomysł, żeby przemalować Lou pokój na różowo a potem porozwieszać po całym Londynie jego zdjęcia jak był mały.- powiedział Zayn- A Lili nie wiem jak ukarać. Pokoju jej nie zdewastuje, nie wiem może hmmmmmmmmmmmmmmm hmmmmmmmmmmmmmmmmmm już chyba wiem. Zaproszę jej ciocie i wujka na romantyczny wypad do Paryża a do niej na chatę zaproszę dużo ludzi na imprezę będzie miała problem co nie? Oczywiście zapłacę za tą wycieczkę i powiem, że to do Lili i zrobię to wtedy kiedy ona u nas będzie u Lou a samolot będzie za trzy godziny. Co wy na to? Jeszcze zabronię im do niej dzwonić, bo powiem, że teraz jest na romantycznej kolacji z Lou a telefon zostawiła u nas w domu.
-Super. Nie tylko ja zginę z rak Lou on Cię zabije za ten pokój jego paski i marchewki na ścianie. Liam a ty co masz?-powiedział Harry
-No więc powiem tej dwójcie, że kupiłem im wycieczkę na Hawaje czy gdzieś tam. Zakupie im nocleg w najgorszym hotelu jaki tam znajdę, lot będzie mega zły w najgorszej klasie najlepiej ze zwierzakami jak takiego nie będzie to jakoś to załatwię. Potem jeszcze się okaże, że jakimś cudem nie dostali pieniędzy w hotelu i nasza dwójka będzie musiała to odpracować, bo Lou będzie miał zero na koncie. Oczywiście najpierw to ustalę z hotelem.
-Liam wow. Cudo, ale się namęczą. za taki mały głupi kawał.- powiedziałam
-No i jeszcze, żeby nie było podejrzanie to zrobię to za kilka dni i powiem, że wszyscy jedziemy. Wiem jestem geniuszem.
-Tak Liam'ku-dodałam- Oj Lou nas pozabija jak wszystko wyjdzie na jaw. Jednak sam jest sobie tego winny.Tylko teraz musimy zachowywać się normalnie. Jakby nic się nie stało a wy powiadomcie dziewczyny i Paul'a. Tylko to jest tajemnica nawet Niall ma o tym powiedzieć a na ten wypad może jechać z nimi. Przyda mu się nauczka. Jak mógł nas zostawić. Sprzedał się.
-O tak. nie będzie w domu Lou, który wszystkim dokucza i wszędzie trzyma szelki i marchewki oraz Niall'a, który je sto razy dziennie. To będzie cudowne kilka dni. Może my wtedy się udamy an ekskluzywne wakacje?- zapytał Liam
-Spoko. Liam jesteś mega tatą. Nie myślałem, że ty taki odpowiedzialny zrobisz coś takiego.-powiedział Zayn
-No widzisz potrafię.- w domu zachowywaliśmy się normalnie. Lou jadł marchewki i przytulał Lili, Niall jadł, ja usiadłam na kanapie jednak po chwili Hazza mnie podniósł usiadł i posadził mnie sobie na kolanach, bo miał mało miejsca obok mnie i nie maił wcale wolnych foteli. Liam poszedł zadzwonić do Dan a Zayn do Pezz. Oj to będzie cudowny miesiąc mojego życia. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie zrobiłam Lou. W tej chwili do domu wpadła mama z Felicity, Daisy i Phoebe. Oj one mogą mi popsuć plan. Zapomniałam, że one tu też mieszkają. Muszę z nimi o tym pogadać. Oczywiście bliźniaczki zrobiły dużo hałasu potem zobaczyły, że Lou obejmuje Lili wiec wepchały się pomiędzy nich i zaczęły wypytywać. Czyli całe one. Potem przyszły do mnie i do Hazzy. Masakra po co one tu też przyjechały. Nie mogły za trzy lata. Teraz są jeszcze zbyt dziecinne jak na swój wiek. Zachowują się jak sześciolatki a  nie jak dziesięciolatki. Co ja takiego zrobiłam, że mam takie siostry. Po chwili weszła mama i koszmar się skończył małe pobiegły do swojego pokoju a chłopaki pomogli wnieść mamie walizki. Po chwili Lili się pożegnała i pojechała do domu jednak najpierw mama zaprosiła ją jutro na obiad. Jeszce dziś muszę z nią pogadać. Gdy już wszyscy spali poszłam do mamy w celu pogadania z nią, bo pierwszy raz była sama. Gdy jej powiedziałam co dzisiaj się stało nawet się zaśmiała, mój pomysł jej się nie spodobał, Zayn'a też nie i Hazzy również tyko Liam'a przez tą pracę. Jednak zgodziła się i powiedziała, że nie wygada i ostrzegłam, że Niall nic o tym nie wie a za kilka dni będzie sama w domu, bo my wyjeżdżamy. Zgodziła się ja poszłam spać z myślą, że teraz wszystko będzie fajnie i już nic tego nie zmieni, bo mam super rodzinę, przyjaciół, chłopaka i nic więcej mi nie potrzeba. Nawet jakby teraz chłopcy nie mieli pieniędzy to bym była szczęśliwa, bo mam to co mi jest potrzebne do szczęścia kochająca rodzinę, przyjaciół i mega fajnego, przystojnego, zabawnego i mądrego chłopaka. Może nie mocno mądrego, ale to nic mądrość to nie wszystko.



Hejo. Mam nadzieje, że nie umarłyście na zawała ni go nie dostałyście. Ten kawałek trzecioosobowy mi nie wyszedł miał być lepszy no, ale co nic nie zrobię. Czekam na pozytywne i negatywne komentarze.
Babajaga.














piątek, 10 października 2014

8.

Przecież Paul wie, że ich nienawidzę. Oni zniszczą cały mój plan wobec Lottie. Są to.....



Kardashianki i The Wanted, którzy próbują odzyska fanów albo jakichkolwiek zdobyć. Paul czemu oni. Czemu Kendall i jej siostry. Przecież Lot mnie przez to znienawidzi znowu. Paul ty mi wszystko psujesz. Po naszym spotkaniu i wielokrotnym odpychaniu od siebie Kendall chciałem pogadać z Paul'em. 
-Chłopaki jedźcie be ze mnie ja jeszcze muszę pogadać z Paul'em. 
-Ok nie zaczekać na Ciebie. Tu obok jest taka dobra knajpka z jedzeniem a Niall znowu jest głodny.
 -Ej nie znowu tylko jest już 13 a ja zjadłem dopiero dwa śniadania
pora na trzecie.  
-Dobra to poczekajcie a ten niech się naje. 
-Ok. To w razie czego dzwoń.- powiedział Lou.Poszedłem do Paul'a. Wszedłem jak do siebie i usłyszałem kawałek jego rozmowy z Kendall. On chciała go zmusić aby mnie zmusił do bycia z nią. Jak ja to usłyszałem o mało co nie wybuchłem. 
-Ty idiotko co ty sobie wyobrażasz ja już nigdy z tobą nie będę straciłaś swoją szansę zresztą przez Ciebie straciłem moją Lottie. Moje słoneczko. Po chuja ty tu jesteś myślisz, ze przez wspólną współpracę znowu zbliżymy się do siebie. O nie. Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki. Mam nadzieję, że przez Ciebie Lot będzie miała jeszcze ochotę na mnie patrzeć i ze mną rozmawiać. Jeżeli powiesz jej choć jedno złe słowo to uwierz mi, że nasza współpraca z wami będzie skończona.- po moim wywodzie Paul kazał mi się odwrócić za mną stał Lou z Lili i Lot. Czyli ona to wszystko słyszała. Ciekawe co teraz zrobi. Stoi i się na mnie patrzy oszołomiona. Czyli to oznacza, że jej na mnie zależy czy, że ma już innego chłopaka.
-Lot, bo ja...
-Harry nic już nie mów odkąd wyszłam z windy słyszałam twój krzyk. Rozumiem, że to jest jedna z tych dwóch dziewczyn z którymi byłeś w tym samym czasie co ze mną.- pokiwałem tylko głową na tak nie patrząc na Lot.-Czyli ona się do Ciebie tak kleiła, bo jest twoją byłą dziewczyną a nie teraźniejszą.
-Tak.- odpowiedział za mnie Lou
-Czyli ja przez ponad godzinę musiałam na to patrzeć i czuć jak łamie mi się serce a nawet nie mam się czym przejmować.
-CO? To Ci jeszcze na mnie zależy Lottie?
-A czy jak by mi nie zależało to broniłabym Cię przed Lili. 
-No nie wiem. 
-Wiesz co Lot on nie jest za mądry. Więc się zastanów zanim coś jeszcze powiesz czy na pewno chcesz być z tym idiotą.  
-Lou!- skarciła go Lili
-No ok przepraszam. Siostrzyczko życzę Ci szczęścia a ty Harry uważaj zrań ją a powieszę Cię za jaja z twojego balkonu-uśmiechnął się Lou.
-Louis nie strasz go patrz jaki jest przerażony.- powiedziała Lot
-Ja przerażony no coś ty.- skłamałem wiem, że Lou może to zrobić i zaczynam się bać przecież prasa zawsze mnie oczernia i nawet jak nie mam dziewczyny to jakąś wymyślą.- Lot a możemy pogadać na osobności. 
-No ok. 
-Tylko masz mi siostry nie skrzywdzić. 
-Ok. Zrozumiałem i nie rozumiem jak możesz chcieć pozbawić takiego przystojniaka tego narządu, który może sprawić, że powstanie więcej pięknych ludzi. 
-Harry!- wkurzył się Lou
-Dobra chodź- powiedziała Lottie i chyba dobrze, bo Lou jest mega wściekły.
**Oczami Lottie**
Gdy Harry poszedł pogadać z my spotkaliśmy 2/3Kardashianek. Lou powiedział mi, że nie ma Kendall byłej dziewczyny Harr'ego i musi iść do biura Paul'a, bo ona tam jest a tych dwoje nie może być w jednym pomieszczenie. Lili poszła z nim a jako, że ja nie chciałam iść z innymi do restauracji to poszłam z nimi. Po wyjściu z windy usłyszałam Harr'ego. Krzyczał na kogoś. Po wsłuchaniu się w to doszłam do wniosku, że na tą Kendall. Kurde z tego co mówi oznacza, że jest zły na siebie za tą sytuacje ze mną i nadal mu na mnie zależy. No co mogę powiedzieć mi na nim też. Bałam się przyjechać do Londynu ze względu na niego, że zobaczę go z jakąś dziewczyną i serce mi będzie pękało. Jednak cieszę się, że tak nie jest. Gdy weszliśmy do pomieszczenia Harry skończył krzyczeć. Stał do nas tyłem a Paul kazał mu się odwrócić. Jak zobaczył nas chociaż pewnie mnie to nie wiedział co zrobić.
-Lot, bo ja...
-Harry nic już nie mów odkąd wyszłam z windy słyszałam twój krzyk. Rozumiem, że to jest jedna z tych dwóch dziewczyn z którymi byłeś w tym samym czasie co ze mną.- pokiwał tylko głową na tak nie patrząc na mnie-Czyli ona się do Ciebie tak kleiła, bo jest twoją byłą dziewczyną a nie teraźniejszą.
-Tak.- odpowiedział za niego Lou pewnie i tak Hazza nic mi nie powiedział, bo z szoku by nie mógł.
-Czyli ja przez ponad godzinę musiałam na to patrzeć i czuć jak łamie mi się serce a nawet nie mam się czym przejmować.
-CO? To Ci jeszcze na mnie zależy Lottie?
-A czy jak by mi nie zależało to broniłabym Cię przed Lili. 
-No nie wiem. 
-Wiesz co Lot on nie jest za mądry. Więc się zastanów zanim coś jeszcze powiesz czy na pewno chcesz być z tym idiotą.  
-Lou!- skarciła go Lili.Oj brat nie przeginaj.
-No ok przepraszam. Siostrzyczko życzę Ci szczęścia a ty Harry uważaj zrań ją a powieszę Cię za jaja z twojego balkonu-uśmiechnął się Lou.Kochany martwi się o mnie tylko czemu aż tak drastycznie chce to zrobić. Będzie bolało.
-Louis nie strasz go patrz jaki jest przerażony.- powiedziałam widzę jak Harry się trzęsie ze strachu.
-Ja przerażony no coś ty.- tak widać jaki nie jest przestraszony- Lot a możemy pogadać na osobności. 
-No ok. 
-Tylko masz mi siostry nie skrzywdzić. 
-Ok. Zrozumiałem i nie rozumiem jak możesz chcieć pozbawić takiego przystojniaka tego narządu, który może sprawić, że powstanie więcej pięknych ludzi. 
-Harry!- wkurzył się Lou. Chyba wyobraził nas razem w łóżku Lili będzie miała ciężkie zadanie uspokoić go zanim znowu zobaczy Hazzę.
-Dobra chodź- powiedziałam. Oj chyba w ostatniej chwili wyszliśmy, bo Lou aż kipi ze złości.
-Lot, ale ty tak na serio mówiłaś przed chwilą. Na prawdę chcesz wrócić do takiego kretyna jak ja?
-Tak idioto czy jak bym nie chciała wrócić to mówiłabym takie rzeczy. Po co miałabym być z kimś kogo nie kocham. Pomyśl Harry to nie boli.
-Co nie boli?- zapytał
-Używanie mózgu. O czym ty myślisz?
-O tym co powiedział twój brat.
-Oj no nie bój się jak nie masz zamiaru mnie skrzywdzić ani wykorzystać to Ci nic nie zrobi.
-Lot, ale ty nic nie rozumiesz, bo wtedy co paparazzi opublikowali ten artykuł to ja rozstawałem się z tymi wszystkimi dziewczynami a oni zrobili na odwrót dla większej czytalności i większego zarobku. Teraz się boje, bo co chwilę prasa piszę, że mam jakąś dziewczynę i większości są to kłamstwa albo moje przyjaciółki. Mnie to boli i boje się, że przez taką nieprawdę znowu Cie stracę.
-Harry jak będziesz szczery to nic takiego się nie stanie.
-A jak będę poza Londynem i jakaś fanka mnie przytuli i zrobią z tego aferę a ty nie odbierzesz ode mnie telefonu zanim to się rozprzestrzeni i wtedy pomyślisz, ze Cię zdradzam.
-Harry spokojnie damy radę. Jesteśmy już starsi i bardziej dojrzali. Przynajmniej ja. U Ciebie to wątpliwe. Przestań panikować jak kobieta. To my jesteśmy id tego nie zabieraj nam tego przywileju.
-Ok. Lot chciałem to zrobić w innych okolicznościach, ale jakoś Ci to wynagrodzę. Zostaniesz moją dziewczyną.
-Tak.
-Harry i Lottie znowu razem kontra cały świat. Brakowało mi tego.
-Mi też.- Hazza i Lottie znowu są razem. Nie mogę w to uwierzyć. A wszystko dzięki Lili. Pojawiła się i od razu namieszała, ale pozytywnie. Pewnie gdyby nie ona nie odzywałabym się do brata co by sprawiło, że wdałabym się w nieciekawe towarzystwo typu Ben. Jednak szybko zobaczyłam jaki jest naprawdę. Ciesze się z tego powodu. Gdyby nie to,że ona poszła za Lou to ja bym tego dzisiaj nie usłyszała i nie wiadomo co by się działo. Pewnie uznałabym, ze Harry jest z Kendall i nie chciałabym z nim gadać i znalazłabym jakiegoś innego chłopaka i pewnie już nigdy bym nie wróciła do Styles'a.Razem z Harry'm wyszliśmy z budynku przed nim czekał już najedzony Niall'a. Kurde tak długo nas nie było. Gdy wszyscy zobaczyli nasze splecione dłonie to zaczęli nam gratulować wtedy pojawił się Lou jednak bez Lili. Oj coś się musiało stać, bo jest jeszcze barziej wkurwiony niż był.
-Lou co się stało? Gdzie jest Lili?
-Wkurzyła się na mnie i miała rację. Jaki ja jestem głupi. Co ja zrobiłem.
-Braciszku co się stało?
-Jak wy wyszliście to ja byłem strasznie wkurzony. Moja Lili chciała mnie uspokoić i wtedy ja nie wytrzymałem i przez przypadek ją tak odepchnąłem od siebie, że poleciała na ścianę. Była na mnie ściekła i miała rozbitą głowę. Paul zawiózł ją do szpitala. Wyszli tylnym wejściem.- powiedział mój brat i się rozpłakał.
-Kurwa Lou co ty zrobiłeś! Na co ty czekasz. Zamiast jechać do niej do szpitala to się użalasz nad sobą!-krzyknęłam. 
-Tak wiem jestem idiotą i kretynem i wszytskim innym najgorszym, ale nie mogę prowadzić, bo u Paul'a wypiłem pół butelki whisky. 
-Ja pierdole Louis jesteś już duży a zachowujesz się jak dzieciak.- powiedziałam
-Słuchajcie wszyscy na razie nie będziemy jechali do Lili. Co wy o tym sądzicie?
- Masz rację Lot. To może pojedź ty, Harry i Lou.- powiedział Liam. 
-Wzięłabym jeszcze Niall'a w razie czego złapie go z Harry'm ja nie dam rady. 
-No ok. To my jedziemy do domu. Macie kluczyki. Harry poprowadź. czekamy na wiadomości. 
 -Ok.- szybko wsiedliśmy do samochodu. Lou czy ty zawsze musisz coś odpierdolić jak się wkurwisz. Po 15 minutach byliśmy w szpitalu. Przy wejściu spotkaliśmy Paul'a palącego fajkę. 
-Louis czy ty kurwa jesteś normalny. 
-Paul daj mu spokój.- powiedział Harry- i tak ma już wystarczające wyrzuty sumienia.
-Co z moją Lili.
-Nie wiem czy ona jeszcze jest twoja.  Ta rana nie jest wielka. Ma teraz robiony opatrunek. ciesz się, ze nic jej nie jest i nie powiedziała lekarzom co się stało, bo byś już miał na głowie policje. 
-To dobrze, ze nic wielkiego się jej nie stało. Gdzie ona jest?- zapytałam
-Już idzie.- powiedział Harry.  
-Lili jak tam głowa?- zapytał Niall
-Ok. Nic mi się na szczęście nie stało. Mam nawet dwu tygodniowe zwolnienie z wf. 
-To widzę jesteś szczęśliwa.- powiedziałam 
-No. Tylko teraz muszę poszukać jakiejś fryzury na bal, żeby zakryła ten bandaż. 
-Chociaż może do balu nie będzie już taki duży.   
-Lou ty to masz jednak szczęście. No tak to powiedzenie się sprawdza "Głupi ma zawsze szczęście"- powiedział Paul
-Lou możemy pogadać na osobności- zapytała Lili
-Nie boisz się, że zrobię Ci krzywdę?- zapytał zdziwiony Lou
-Nie w końcu jesteś moim chłopakiem.- Ojej dobra Lili. Odeszli na bok. Ciekawe o czym będą gadać byleby z nim nie zerwała on się wtedy załamie. Jednak nie dziwiłabym jej się. Wrócili po 10 minutach ich miny były.....

Przepraszam, ze tak długo musieliście czekać. Jednak szkoła średnia to już nie przelewki. Na we greet in London macie dłuższe wyjaśnienie. Kocham was. Liczę na wasze komentarze. Pozytywne i negatywne. 
Do następnego. 
Babajaga.        

czwartek, 28 sierpnia 2014

7.

-No wiesz gdyby Lou tu nie ściągnął Lot to by mnie nie poznał. 
-No właśnie gdzie ona jest?- zapytał Harry po czym pobiegł w stronę Lottie wziął ją na ręce i przyniósł na kanapę. gdy już wszyscy się w miarę ogarnęli wywiad został kontynuowany i nadeszła kolej Horan'a.A ja zapytałam się Lot co oni dzisiaj brali. Powiedziała mi, ze nic. Jednak teraz chciałam posłuchać Horana.
-Wiecie co w moim życiu pojawiła się niedawno piękna dziewczyna i po spojrzeniu w jej oczy zakochałem się w niej  ....


-Wiecie co w moim życiu pojawiła się niedawno piękna dziewczyna i po spojrzeniu w jej oczy zakochałem się w niej.- o kurde nie chodzi chyba o mnie. Nie możliwe. Chociaż chciał się ze mną spotkać sam na sam. Nie to nie może być prawda.
-Niall możesz nam zdradzić kim jest ta dziewczyna?
-Sam do końca nie wiem.
-No, ale jak to? Przecież się w niej zakochałeś. 
-No tak spotkałem ją dwa razy w życiu i nawet nie wiem jak się nazywa.
-To jakaś wasza fanka?
-Możliwe.
-Czyli nie spotkałeś jej na koncercie?
-No nie spotkałem ją tutaj w tym studiu. 
-Oo czyli to osoba pracująca tutaj. 
-Najprawdopodobniej. 
-To wiesz co ja Ci pomogę jej poszukać. Zaraz po nagraniu poszukamy jej tutaj. 
-Będę Ci bardzo wdzięczny.- w tej chwili w drzwiach pojawił się pan Paul . Oj chyba Lou ma kłopoty. Pokazałam mu wzrokiem, żeby się odwrócił. Myślałam, że jego mina się zmieni i przestanie się uśmiechać. Jednak nie dalej miał wielkiego banana na twarzy. Czyli nie boi się konfrontacji ze swoim managerem. O kurde a jak on go za to wyrzuci z zespołu. Co wtedy będzie? Lou i fanki będą mieli do mnie pretensje. Przecież to przeze mnie Lou zrobił to. 
-Co tu się dzieje? Chłopaki co to ma znaczyć? Lou co ty odwaliłeś? Przecież mieliśmy umowę wiesz, że teraz powinienem wywalić Cię z zespołu.
-Tak wiem, ale miłość jest dla mnie najważniejsza. Przecież za 10 lat każdy z naszej piątki ułoży sobie życie a ja zostanę na zawsze sam, bo kilka lat wcześniej bałem się zaryzykować wszystko dla miłości i najlepszej dziewczyny jaka mogła mi się w życiu trafić. 
-Lou rozumiem, że się zakochałeś, ale zaraz Ci przejdzie a my będziemy musieli płacić za to modestowi albo co najgorsze będę zmuszony wywalić z Cię z zespołu. 
-To ja wtedy też odchodzę.- powiedział Harry
-I ja.- dodał Niall
-A co ja gorszy, Lou nigdy Cię nie zostawię jesteś moim bratem.-dodał Zayn
-No i ja też. Paul nie będziesz nas już więcej zastraszał. Tak samo nie będziesz rządził naszym życiem prywatnym. Będę z Dan i nas nie rozdzielisz już nigdy. Choćbyś nie wiadomo jak próbował. 
-Chłopaki dziękuje wam. Paul musisz zrozumieć, że Lili jest tą jedyna i na zawsze. Nie przejdzie mi po chwili. Jeżeli Ci to przeszkadza i przeze mnie masz kłopoty to odchodzę.- z widowni było słychać protesty i sprzeciwy.
-Nie Lou zostań dobrze zaakceptuje twoją nową dziewczynę, tylko powiedz mi kim ona jest. 
-Moją księżniczką.
-A coś więcej.
-Ma na imię Lili.Cudownie śpiewa, perfekcyjnie tańczy, umie grać na pianinie, będzie się uczyła na gitarze, jest bardzo piękna i mądra. Jest przyjaciółką mojej siostry i razem organizują bal walentynkowy w szkole. Coś jeszcze chcesz wiedzieć. Obszerniejszą biografię napiszę Ci na jutro. Tylko powiedz co w niej umieścić. 
-Nie no to wystarczy. Lou mógłbyś być milszy. 
-Ty tak samo nie byłeś miły na początku.- manager chłopaków podszedł do mnie. 
-Cześć nazywam się Paul Higgins. 
-Miło mi panie Paul'u nazywam się Lili.
-Nie mów mi pan jestem Paul.
-No dobrze.- trochę mi głupio. Jeszcze nie dawno marzyłam o tym, żeby One Direction ze mną porozmawiało a teraz jestem z Louisem Tomlinson'em. Chłopcy mnie polubili. Może nawet się zaprzyjaźnimy a ich manager każe mi mówić sobie po imieniu. Jakie życie potrafi być przewrotne. Jeszcze niedawno mówiłam, że jest takie złe a teraz jest cudowne. Chyba mama, tata i moje nienarodzone rodzeństwo nade mną czuwa. A może tak miało być 10 lat bólu i rozpaczy a potem życie jak w bajce.  
-Cieszę się, że uszczęśliwiasz Louis'a. Jednak nie chcę więcej takich sytuacji, że dzwoni do mnie załamana, zła i wkurzona Eleonor.
-Dobrze. Jak będę wiedziała na następny raz to dam Ci znać. Sama była zdziwiona jak to zobaczyłam. Myślałam, że Louis skończy na rozmowach o tym.
-Paul możesz przestać. To ja na to wpadłem. Lili nic nie wiedziała. Niall chodź poszukamy twojej dziewczyny.- widać, że Lou był wkurzony i żeby nie wybuchł chce zrobić coś innego.
-Jeszcze nie mojej. 
-Już niedługo. 
-Lili chodź z nami.-zaproponował
-A my?
-Wy też możecie jak chcecie- wszyscy poszliśmy szukać dziewczyny Niall'a. Nigdzie jej nie było. Razem z Lot poszłam do łazienki. Spotkałyśmy w niej dziewczynę. Wydawało by się, ze się przed kimś chowa. Wydaje mi się iż to ona zawróciła w głowie Horan'owi. Napisałam szybko do Lou:
Do: Loui<3
Lou proszę przyjdź szybko razem z Niall'em do damskiej łazienki.
Od: Loui<3
Ok, ale przecież my nie możemy tam wchodzić. 
Do: Loui<3
Jak chcesz, żeby Niall znalazł tą dziewczynę to chodźcie tu!
Od: Loui<3
Ok. Już idziemy.
Do: Loui<3
Czekamy. Kocham Cię. 
Od: Loui<3
Ja ciebie też. ;*
Po chwili byli w łazience dobrze, że nie ma tu innych dziewczyn. Gdybyście widziały minę tej laski.
- To ty.  Czemu się tu schowałaś?
-Sama nie wiem.  Przestraszyłam się.
-Chłopaki czemu mi nie powiedzieliście, że straszę. 
-Obraziłbyś się na nas.
-Nie Niall nie tego. Bałam się tego, że ty jesteś sławny. Fanki mnie nie polubią. Paparazzi będą za mną chodzić i nie dadzą mi żyć no i mojej chorej babci. 
-Znam ten ból. Też się bałam jednak trzeba zaryzykować. No wiesz może to ten jeden jedyny.-powiedziałam.
-Wiesz fotoreporterów zawsze można unikać. Słyszałaś o jakimś moim związku?
-Nie. O jednym z Barbara Palms czy jakoś tak. 
-To nie był związek. No widzisz a byłem w jakiś pięciu.
-Serio? Jak ty to robisz. Przecież oni wiedza o was wszystko.
-Niall teraz jak o tym powiedziałeś na wizji nie dadzą Ci żyć będą za tobą chodzić dopóki się nie dowiedzą kim ona jest. No właśnie jak masz na imię. Je jestem Liam, ale pewnie to wiesz. 
-Hahaha tak wiem. Przepraszam to nie ładnie z mojej strony. Jestem Monika. I pewnie nie będziesz chciał ze mną być jak się dowiesz, że mam dzieci. 
-Co? Czemu? Ile ma lat? Chłopczyk czy dziewczynka?-Niall gadał jak zakręcony.
-No nie wiem tak reaguje każdy facet. Chłopiec ma dwa lata i na imię Filip a dziewczynka Julka i niedługo będzie miała roczek.
-Ja nie jestem każdy ja jestem wyjątkowy. To widzę szykuje się też impreza.
-Tak kameralna maksymalnie 10 osób.
-Co? O nie moja droga. Jak robić urodziny to hucznie. 
-Niall to jest roczne dziecko ono nie będzie tego pamiętało. 
-To nic uwiecznimy jej to na zdjęciach będzie miała super pamiątkę. O ile ich tatuś nie będzie miał nic do tego. 
-Nie zmarł ponad rok temu. 
-Przepraszam.
-Nie szkodzi. Zresztą i tak go nie kochałam.
-Aha.
-Monika tylko jak byś miała kiedykolwiek wpuścić go do domu zamknij na bardzo dobrą kłódkę lodówkę i wszystkie szafki gdzie trzymasz jedzenie, bo jak nie to ten odkurzacz zje Ci wszystko. 
-Nie no spokojnie. Moja mama jak słyszy, że ma do mnie ktoś przyjść to wariuje i szykuje mnóstwo jedzenia. 
-O jeju już uwielbiam twoja mamę.
-On Cię pewnie też polubi jak zjesz wszystko co przygotuje.
-To kiedy ślub?- zapytał Niall.Twarz Moniki dziwnie się zmieniła. 
-C-c-co? 
-Nie kochasz mnie?-zapytał smutny Niall
-Niall ja sama nie wiem. Ja Cię nie znam.
-To proponuję dzisiaj kolację i wtedy mnie poznasz. Powiem Ci wszystko co chcesz usłyszeć.
-A paparazzi?
-Zaufaj Niall'owi. On potrafi. 
-No ok. 
-Skończyłaś już pracę?
-Tak. 
-To Cię odwiozę. Chłopaki biorę samochód.
-Nie trzeba. 
-Trzeba i nawet się ze mną nie kłóć nie wygrasz. 
-No on jest uparty jak osioł. 
-Lili nie obrażać. Już ją do mnie zniechęcacie. 
-Nie my ją tylko ostrzegamy.- powiedział Louis.
-Tak, tak na pewno już wam uwierzyłem. Dobra Monia masz tu moją bluzę i okulary. Znając życie przed budynkiem są Ci wredni ludzie z aparatami. Jak będziemy na dole to nałóż kaptur i mi zaufaj. 
-A jak pojadą za nami?
-To ich zgubimy. Zaufaj mi.
-Ok. 
-Cześć wam. Jej Niall już nie będzie sam. Teraz każdy z nas ma dziewczynę. To urządzimy popiątną randkę. 
-Co? Louis chodź muszę Cię zabrać do lekarza. Mój chłopak nie może gadać dziwnych rzeczy. 
-No cały zespół zabierze swoje dziewczyny na randkę i to będzie taka randka w pięć par. 
-Yykhh ja nie mam dziewczyny. 
-Stary mnie nie oszukasz. Wiem co kombinujesz. 
-Co, ale jak to?
-Znam Cię już trochę. 
-Ej tylko nikomu nic nie mów. 
-Harry to już chyba raczej każdy wie o co chodzi.
-Ja nie wiem.- powiedział Zayn
-Bo jesteś głupi.- odpowiedziała mu czule Perrie.
-Ja też nie i nie wiem czy chcę wiedzieć.-powiedziała zakłopotana Lottie. Serio nie wie. Oj Harry tylko jej nie zrań drugi raz. Wtedy wiesz będziesz miał jeszcze do czynienia ze mną a ja w takich sprawach nie bywam delikatna. 
-Kurde Lili ja zupełnie zapomniałem. Przecież tutaj był twój zespół i mieliście za tańczyć. Jak ja mogłem o tym zapomnieć. 
-Lou to dalej jesteś ty a nie Brad Pitt czy Johnny Depp.
-A ty dalej jesteś ta małą wredną Lottie.
-No, ale ją kochasz prawie najmocniej na świecie.-odpowiedziała
-Najmocniej.-nie powiem zabolało mnie to jednak rozumiem.-Tak samo mocno kocham mamę dziewczynki i moją Lili.
-Też Cię kocham.- Lou mnie pocałował.naszą romantyczną chwilę przerwał Paul. 
-Dobra koniec tych czułości. Już wystarczy. Gdzie jest Niall?
-Pojechał odwieźć dziewczynę. Paul mógłbyś trochę odpuścić ty nigdy nie byłeś zakochany. Nie chciałeś spędzić z kimś każdej chwili aż do końca życia.
-Nie powinno Cię to obchodzić. Dobra jak go nie ma to ma do nas dojechać. Jedziemy do mnie i będziemy omawiać współpracę z pewnym artystą i waszą nową piosenkę.
-Jakim zapytał ciekawy Harry. 
-Niespodzianka. 
-No Paul powiedz. 
-Nie mogę. Na prawdę. Tylko mnie nie zabijcie za niego. Obiecujecie?
-Tak.-Liam
-Tak.-Zayn
-Postaram się.-powiedział Lou
-Zobaczę.-dodał zadowolony Harry.
-Dziewczyny jadą z nami nie?-zapytał szybko Lou
-Nie miałem tego w planach, ale jeżeli inaczej nie pojedziecie to jadą z nami.
-Dziewczyny jedziecie.
-No wiesz Lou ja powinnam jechać do szkoły wiesz przygotowania do balu. Kurde opuściliśmy poloneza. Wfistka mnie zabije.
-Lili spokojnie wszystko jej wytłumaczyłem. Jutro po prostu poćwiczymy dłużej. Zresztą przestań myśleć tylko o szkole ty mój kujonku.
-Fuuj ile w tym czułości. Lou proszę przestań. 
-Harry zobaczymy za kilka dni ile ty czułości będziesz okazywał.
-Ej z teraz dopiero do mnie dotarło z kim pojechał Niall przecież on nie ma dziewczyny. 
-Masz nieaktualne wieści. Od dzisiaj ma.-powiedział Lou
-O ile go nie zostawi przez karierę.-dodał Zayn
-Jakbyś był na wywiadzie to byś wiedział.-powiedział Harry
-Jakbym o nim wiedział to bym był.-dodał Paul-koniec. Jedziemy już. Samochody już czekają dzwońcie po Niall'a.
-Ok. Tylko jak mamy mu przerwać taką sytuacje. Może teraz jest już u niej w domu i pije herbatę z nią, jej mama i jej babcią.
-No dobra okaże mu trochę litości i nie musi przyjeżdżać tylko dajcie mu znać o tym może jest wolny.
-Paul robisz postępy. 
-Wiem. Do czego wy mnie zmuszacie. Wy diabły rogate. 
-My rogate? Nie my nie mamy rogów. Diabłami też nie jesteśmy chyba, że w Halloween albo na balu przebierańców. Chłopaki i dziewczyny już wiem urządzimy bal przebierańców u nas w domu.
-Hazza jesteś genialny!- wykrzyczał Lou- Co wy na to?
-Spoko.
-Super.
-Mi pasuje.- wszyscy się zgodzili.
- No to co za dwa tygodnie u nas w domu bal.-powiedział Lou. 
-Tak długo mam czekać.  Może za tydzień. -powiedział Harry.
-Harry za tydzień w piątek mamy bal u dziewczyn w szkole. 
-To my swój urządzimy w sobotę.  
-Ej nasz bal jest w czwartek. 
-To jeszcze lepiej. U was w szkole w czwartek a u nas w sobotę.  
-Harry nie lepiej tydzień później. 
-Nie!
-No ok. To teraz sam to wszystko przygotuj ja nie mam czasu mam próby jednak nie wiem jak chłopcy. 
-Ja jestem umówiony z Perrie u ginekologa i planujemy wesele. Ja z Daniell jedziemy do jej rodziców potem będziemy szukać zaproszeń i sali. 
-Niall może ty? Kurde go tu nie ma.
-Na twoim miejscu na niego bym nie liczyła. On ma od dziś chyba dziewczynę każdą wolną chwilę będzie chciał spędzić z nią.
-Wy sobie jaja robicie. Myślałem, że mi pomożecie. Ja chciałem coś zrobić. Jeszcze przed balem u dziewczyn. No chłopaki. Proszę.
-Pomyślę.
-Ja również.- powiedzieli Liam i Lou.
-A ja nie. Jestem zajęty i już.
-Zayn no proszę.
-Nie.
-Zayn no zgódź się. Znajdziemy trochę czasu na to. 
-No ok. Jak chcesz Skarbie. Robię to tylko dla Ciebie. 

**Perspektywa Harr'ego**
Muszę odzyskać Lottie. Muszę odzyskać Lottie. Muszę odzyskać Lottie. To moje nowe motto. Tylko jak. Co ona lubi? Taniec. To może wezmę ją na jakiś występ taneczny. Balet. Potem zabiorę ją na step up all in. A na koniec sam zatańczę. Dan mnie kiedyś nauczyła takiego krótkiego układu. Oprócz tego kupię kwiatki i zabiorę na super randkę. Lubi też czekoladę. Przynajmniej lubiła. Już wiem. Za dwa dni kino, poszukam jakiegoś występu tanecznego w najbliższym czasie. Będę jej codziennie wysyłał kwiatki i czekoladki od tajemniczego wielbiciela. Potem jej powiem, że to ja. Może napisze też jakieś słodkie wierszyki a jak nie to jakieś znajdę.  Harry Styles da radę, bo jak nie on to kto. Nie no dam radę, muszę.  
-Lou, Lili, możemy pogadać?- zapytałem. 
-Ok.
-Sponio.- odeszliśmy na bok. 
-Słuchajcie musicie mi pomóc. Ja muszę odzyskać Lottie. 
-Oo stary trudna praca przed tobą. Ona Ci tak szybko nie wybaczy. 
-wiem jednak mam plan. 
-Teraz w kinach grają Step up all in. Chcę ją na to zabrać i jak znajdę to jeszcze na jakiś pokaz taneczny. No i codziennie dopóki nie spotkamy się na tym przedstawieniu będą jej wysyłał kwiatki, czekoladki i słodkie wierszyki. Co o tym myślicie?
-No wiesz Harry to dobry pomysł, ale nie wiem czy wystarczy wiesz może znajdziesz jej też jakąś grupę taneczną i załatwisz jakiś występ solowy w telewizji. Wtedy może wystarczy. 
-Ojeju dobra. Dam radę. 
-Może zatańczyć w przerwie na waszym koncercie albo następnym wywiadzie. No a jeżeli chodzi o grupę to ja mogę porozmawiać z moją ekipą i w razie czego możemy ja wziąć do siebie. Tylko nic nie obiecuje. 
-Lili jesteś cudowna. 
-No wiem. 
-Lili ułatwiasz mu zadanie.- oburzył się Lou
-Chcesz, żeby twoja siostra i twój przyjaciel byli szczęśliwi?
-No tak, ale ja nie jestem pewien czy on pasuje do mojej siostry a jak znowu a zrani. 
-To wtedy ja się nim zajmę a nie jestem w tych sprawach delikatna Kochanie. 
-Ok a ja mu dołożę. Chociaż nie dam mu drugą porcję. 
-Czego? Kurczaka?
-Nie!-krzyknęliśmy razem
-Czyli, że mnie pobijecie razy dwa.
-Dokładnie.- powiedziała Lili słodko się uśmiechając. 
-Ok, rozumiem. 
-To dobrze. 
-Szeptacze do mnie jedziemy do studia. 
-Idziemy Paul.- powiedział zadowolony Lou. Wziął Lili za rękę jednak najpierw ubrał w swoja bluzę, zakrył kapturem i dał swoje okulary przeciwsłoneczne. Oj będą go bolały oczy. Mnie tez, bo sam swoje oddałem Lot gdyż ta swoich nie wzięła z domu. Ała, ale błyski lampy błyskowej wala po oczach jak to boli. Na reszcie jestem w samochodzie już tak nie walą po oczach. Jednak znowu walą, bo Lottie jest gorąco i trzeba otworzyć okno a Lou zgubił w swoich kieszeniach kluczyki do samochodu. Czemu on jest taki głupi to nie nasz samochód a kluczyki ma Paul, który stoi za nim.  Oni mnie nienawidzą. Jestem tego pewny.
-Lou kluczyki trzyma Paul, jest za tobą. Weź je i jedziemy. 
-No ok ok. Harry nie gorączkuj się tak. 
-Siedzę w samochodzie z ludźmi, którzy mnie nienawidzą. 
-My Harry nie. No coś ty tu jest tylko twój najlepszy przyjaciel, jego dziewczyna i jego siostra. 
-No właśnie o was mówię Lot.
-Oj jak ty nas musisz nienawidzić, że tak o nas mówisz.- dodała Lili
-Jedźmy już.- nie zgadniecie po tym jak minęliśmy paparazzi Lot kazała mi zamknąć okno, bo jej nie jest już ciepło. Ja ją zabije. Jak ja z nią wytrzymam całe życie. W co ja się wplątałem. Przecież jak się teraz wycofam Lili wydrapie mi oczy pazurami a Lou będzie kazał je zjeść. Harry co ty mówisz ty ją kochasz i wytrzymasz to jest twoja mała kochana Lot. Czasami złośliwa, ale zazwyczaj kochana. Po 20 minutach ciszy. Nie, nie ciszy. Cicho to ja byłem razem z Lottie. Z przodu Lou darł się śpiewając a Lili czasami do niego dołączała. Nigdy jeszcze nie śpiewał tak źle. Chociaż on teraz nie śpiewał a krzyczał więc nie wiem czy to można zaliczyć do śpiewu. Pewnie nie. Dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy do budynku. Nie było jeszcze Zayn'a i Perrie oraz Liam'a i Daniell a no i sprawcy tego dlaczego tu jesteśmy Paul'a. Byli 10 minut później a ja przez ten cały czas musiałem patrzeć na całujących się Lou i Lili. Lot była tak daleko, bo w łazience a ja sam z nimi. Masakra. No dobra jednak najgorsze jest to z kim musimy współpracować. Nie no ja nie wierzę w to co widzę. Przecież Paul wie, że ich nienawidzę. Oni zniszczą cały mój plan wobec Lottie. Są to.....

Tarararararara oto siódmy rozdział. Przepraszam, że tak długo czekaliście jednak nie ma komentarzy no i to mi nie pomogło pisać. 
Dobra do następnego miśki. 
Babajaga.