wtorek, 11 listopada 2014

9.



-Lou ty to masz jednak szczęście. No tak to powiedzenie się sprawdza "Głupi ma zawsze szczęście"- powiedział Paul
-Lou możemy pogadać na osobności- zapytała Lili
-Nie boisz się, że zrobię Ci krzywdę?- zapytał zdziwiony Lou
-Nie w końcu jesteś moim chłopakiem.- Ojej dobra Lili. Odeszli na bok. Ciekawe o czym będą gadać byleby z nim nie zerwała on się wtedy załamie. Jednak nie dziwiłabym jej się. Wrócili po 10 minutach ich miny były.....

neutralne. Przez 10 minut nie można rozmawiać an poważne tematy za krótko jednak można zerwać. Gdy podeszli bliżej zobaczyłam, że Lili jest smutna a Lou załamany. No nie zerwali. Nie wierzę. W tym czasie reszta chłopaków przyjechała do szpitala na wezwanie Paul'a.
-Kochani co się stało?-zapytałam
-No, bo my to znaczy ja nie Lili, bo ona, ale
-Lou mów jaśniej kurwa.-powiedział Zayn
-Bo my, ja i Lili my
-Tak wiemy wy, ty, Lili, ale co?-powiedział Harry
-Dajcie mu dokończyć-powiedział Paul
-My już nie jesteśmy razem już nie ma Lili i Lou tylko jest Lili               i              Lou.
-Co? Jak to przecież idealnie do siebie pasowaliście. Lou ty idioto straciłeś taką cudowną dziewczynę. Kurwa mać teraz znowu pojawi się jakaś suka typu El. Lili proszę Cię daj mu jeszcze jedną szansę on się zmieni obiecuje Ci to on pójdzie na leczenie. Ja go mogę tam nawet siłą wozić tylko proszę Cię nie zostawiaj go.
-Wiesz co Zayn zależy Ci bardziej na moim powrocie do Louisa niż jemu samemu. Wiesz co Zayn jak się jest w  związku to każdej ze stron powinno zależeć jeżeli tylko jednej zależy to nie warto w  nim być straci się tylko czas i może nawet osobę, która naprawdę do Ciebie pasuje.
-Lou ty nienormalna istoto. Ja Cię kiedyś zabije. Zraniłeś moją przyjaciółkę. myślałam, że się zmieniłeś i nikogo już w ten sposób nie potraktujesz. Jesteś największym skurwielem jakiego znam. Jesteś milion razy gorszy niż Ben.

**Perspektywa Lou**

Jestem kretynem, jestem idiotą, jestem debilem, jestem skończonym dupkiem jak mogłem zrobić krzywdę mojemu kwiatuszkowi, mojemu słoneczku dla, którego codziennie wstaje z uśmiechem na mordzie. Jak mogłem tak postąpić. Ciekawe czy powstała już piosenka o tym, ze jestem idiotą i nie zasługuj na miłość mojego życia i o tym, że jestem skurwielem. Muszę poszukać jak nie ma to napiszę taka. Jak ta droga do szpitala mi się dłużyła. Po bardzo długim czasie byliśmy pod szpitalem gdzie stał Paul i palił. Chciałem mu powiedzieć, że ponoć już to rzucił jednak wolałem nie, bo nie wiem w jakim jest stanie Lili i co jej zrobiłem. Na szczęście mojemu Skarbowi nic się nie stało. Paul powiedział, ze głupi ma zawsze szczęście a ja jestem głupi to może Lili ze mną nie zerwie. Chce pogadać na osobności. Czyli to zrobi tylko nie przy wszystkich, żebym mnie bardziej nie upokarzać. Moja siostra mnie zabije. Przecież to jej przyjaciółka. Ciocia Lili i jej chłopak urwą mi jaja, albo uduszą albo powieszą obiecałem, że jej nie skrzywdzę ani nie zranię. Może lepiej sam się szybciej zabije. Po co ktoś ma iść przez moją głupotę do więzienia. Załatwię to sam za nich. Boje się rozmowy z Lili idę bardzo wolno. Normalnie jak ślimak. Nie chcę jej stracić. Zależy mi na niej.
-Lou co to miało być u Paul'a?
-No, bo ten jak ja się zdenerwuje to lepiej do mnie nie podchodzić, gdyż jestem zdenerwowany i chcę być sam.
-Czyli możesz wtedy odpychać od siebie ludzi i rzucać ich na ścianę?
-Nie Lili słoneczko ty moje. Przepraszam byłem głupi. Tak wiem nie powinienem. Jest mi bardzo przykro, jak chcesz to możesz mi przywalić najmocniej jak umiesz nie obrażę się należy mi się. Nie powinienem. Wiem, że jestem skończonym dupkiem, największym skurwielem na świecie, ale proszę Cię tylko o jedno wybacz mi. Lili Kocham cię najbardziej na świecie. Na nikim mi tak jeszcze nie zależało jak na tobie i nigdy już nie będzie zależało ponieważ to z tobą chce się zestarzeć mieć trójkę dzieci. Dwie córki i syna chyba, że chcesz mieć więcej lub mniej dzieci. Ja się mogę dostosować tylko błagam Cię nie odchodź.

**Perspektywa Lili**

Jak Lou mógł mi to zrobić? Rozumiem zdenerwował się, ale nie musiał mnie tak odpychać na ścianę. W ogóle co mu się stało. No co dzień taki spokojny a jak tylko się zdenerwuje to mu odpierdala. Przestraszyłam się nie powiem, że nie. Jednak Kocham Go i sama nie wiem co mam robić zostawić go i być pewna, że mi nic nie grozi czy zostać z nim i nie być do końca pewną. Nigdy nie słyszałam o takim napadzie złości u Lou. Mam mieszane uczucia. Kocham go i nienawidzę w jednym. Ponoć na tym polega miłość kocha się kogoś mimo jego wad i zalet. Nienawidzi się jego jakiś zachowań i nałogów. No, ale jest się z nim i stara się jak najbardziej dogadać. Mówią, że o prawdziwą miłość nie trzeba walczyć jednak ja tak nie uważam o wszystko trzeba się starać, żeby zostało na stałe. Każdy związek trzeba pielęgnować. Szkoda, że mamy taki kryzys po tak krótkim czasie. Boje się co będzie później. Paul powiedział, że Lou ma takie napady jak jest mega zdenerwowany. Na szczęście nic mi nie jest, co korzystnie wpływa na sytuację Lou. Sama nie wiem co robić. Martwią mnie słowa Paul'a. Jeśli Lou ma tak zawsze to jak się wkurzy to albo jakoś to wyleczy a jak nie będzie chciał to nie widzę przyszłości naszego związku. W dalekiej przyszłości jak byśmy mieli dzieci to co zdenerwuje się na nie i zrobi im krzywdę. Nie wyobrażam sobie tego. Zabiłabym go za to. Po tym jak wyszłam od lekarza udałam się na zewnątrz tak jak mi kazał zrobić to wcześniej Paul. Na zewnątrz był Paul, Niall, Harry, Lou i Lottie. O to już wiedzą. Wszyscy się o mnie martwili i ulżyło im jak dowiedzieli się, że nic mi nie jest. Paul powiedział, że Louis ma szczęście, bo jest głupi. Chciałam z nim porozmawiać na osobności.. Odeszliśmy na bok.
-Lou co to miało być u Paul'a?-zapytałam
-No, bo ten jak ja się zdenerwuje to lepiej do mnie nie podchodzić, gdyż jestem zdenerwowany i chcę być sam.-odpowiedział
-Czyli możesz wtedy odpychać od siebie ludzi i rzucać ich na ścianę?- zapytałam ponownie
-Nie Lili słoneczko ty moje. Przepraszam byłem głupi. Tak wiem nie powinienem. Jest mi bardzo przykro, jak chcesz to możesz mi przywalić najmocniej jak umiesz nie obrażę się należy mi się. Nie powinienem. Wiem, że jestem skończonym dupkiem, największym skurwielem na świecie, ale proszę Cię tylko o jedno wybacz mi. Lili Kocham cię najbardziej na świecie. Na nikim mi tak jeszcze nie zależało jak na tobie i nigdy już nie będzie zależało ponieważ to z tobą chce się zestarzeć mieć trójkę dzieci. Dwie córki i syna chyba, że chcesz mieć więcej lub mniej dzieci. Ja się mogę dostosować tylko błagam Cię nie odchodź.-dodał 
-Wiesz co Lou odkąd wyszłam z budynku z Paul'em myślę o tym i dalej nie wiem co zrobić. Skąd mam wiedzieć, ze w przyszłości nie zrobisz mi krzywdy albo jak do tego dojdzie to naszym dzieciom.
-Naszym dzieciom, czyli myślałaś o tym. Lili Skarbie obiecuję Ci pójdę na leczenie zrobię coś z tym. Zwalczę to. Błagam wybacz mi i daj szansę. 
-Lou nie wiem. Rozum mówi nie serce tak. Zawsze słuchałam rozumu.
-Rozumiem boisz się.
-Daj mi dokończyć idioto. 
-Dobrze Słoneczko.
-Wiesz wyjątkowo posłucham serca, ale jest to ostatni raz, z takiego powodu więcej szans nie będzie. Rozumiesz?
 -Tak. 
-To dobrze. Wiesz co mam pomysł.
-Jaki?  Gdzie jedzimy?
-Nigdzie nie jedziemy. Może poudajemy, że się rozstaliśmy. Jestem ciekawa ich reakcji. 
-O fajnie będzie ich wrobić. Tylko, żeby nikt mnie nie zabił. 
-Spokojnie nie pozwolę na to. W razie czego wszystko szybko odkręcę. Nie wierzysz we mnie. 
-Wierzę i ufam Ci na milion sto dwadzieścia osiemdziesiąt pięćdziesiąt siedem tysięcy osiemdziesiąt dziewięć. 
-Ok to co idziemy. Tylko miej smutną minę. 
-No przecież wiem.-udaliśmy się do reszty na miejsce dojechał jeszcze Zayn z Liam'em.
-Kochani co się stało?-zapytała Lot
-No, bo my to znaczy ja nie Lili, bo ona, ale..-dukał Lou, dobry jest w udawaniu
-Lou mów jaśniej kurwa.-powiedział Zayn
-Bo my, ja i Lili my...-kontynuowały mój niby były jednak dalej aktualny chłopak
-Tak wiemy wy, ty, Lili, ale co?-powiedział Harry
-Dajcie mu dokończyć-powiedział Paul
-My już nie jesteśmy razem już nie ma Lili i Lou tylko jest Lili               i              Lou.
-Co? Jak to przecież idealnie do siebie pasowaliście. Lou ty idioto straciłeś taką cudowną dziewczynę. Kurwa mać teraz znowu pojawi się jakaś suka typu El. Lili proszę Cię daj mu jeszcze jedną szansę on się zmieni obiecuje Ci to on pójdzie na leczenie. Ja go mogę tam nawet siłą wozić tylko proszę Cię nie zostawiaj go.-zaczął krzyczeć i gestykulować Zayn.
-Wiesz co Zayn zależy Ci bardziej na moim powrocie do Louisa niż jemu samemu. Wiesz co Zayn jak się jest w  związku to każdej ze stron powinno zależeć jeżeli tylko jednej zależy to nie warto w  nim być straci się tylko czas i może nawet osobę, która naprawdę do Ciebie pasuje.-powiedziałam chciałam się wczuć tak jak Lou
-Lou ty nienormalna istoto. Ja Cię kiedyś zabije. Zraniłeś moją przyjaciółkę. myślałam, że się zmieniłeś i nikogo już w ten sposób nie potraktujesz. Jesteś największym skurwielem jakiego znam. Jesteś milion razy gorszy niż Ben.-oj Lottie użyła mega argumentu.
-Lot ja nie chciałem sam wiesz, że mam tak od dziecka jednak nigdy mama nie chciała mnie oddać na leczenie a teraz nie mam czasu. 
-No i co mało mnie to obchodzi. Myślałam, że coś zrozumiałeś po ostatnim. 
-Zrozumiałem. No i straciłem kogoś najważniejszego. Jednak dalej kocham Lili i będę o nią walczył.- wtedy się zaśmiałam.

**Narracja trzecioosobowa**

Ośmioosobowa grupa ludzi stała przed szpitalem. Można by pomyśleć, że są rodziną zmarłej osoby gdyż są bardzo oburzeni i smutni. Jednak przysłuchując się ich rozmowie wiemy, że są przyjaciółmi i są źli ponieważ jeden z ich kumpli jest idiotą i stracił najlepszą dziewczynę jaką mógł mieć. No, ale czemu ta dwójka byłych zakochanych się śmieje. Nikt tego nie wie oprócz nich oczywiście.
-Ludzie co tu się dzieje. Jesteśmy w ukrytej kamerze?- zapytała dziewczyna w brązowych włosach.* Widać, że jest rozkojarzona i nie wie co się dzieje.
-Nie.- odpowiedziała jej dziewczyna w czarnych włosach.**
-To co to ma znaczyć?- zapytał chłopak w kręconych włosach
-Nic. Ja już jadę do domu a razie nie mam ochoty spotykać się z wami. Nie obrażajcie się muszę wszystko przemyśleć.-powiedziała brunetka**
-Nie stop!-powiedział mężczyzna na oko miał może z 40 lat.
-Co się stało Paul?-zapytał jedyny blondyn w tym towarzystwie
-Poczekajcie Lou, Lili wy wcale się nie rozstaliście. Wy nas oszukaliście. Przecież Lili nie chciała tego zrobić.
-Co? Paul jesteś pewny?-zapytała szatynka.*
-W 100%.
-Skąd ty to niby wiesz?-zapytał blondyn
-Popatrz w ich oczy. Śmieją się czy ludzie po tym jak się rozstaną mają radość w oczach.
-Nie!Lou, Lili jak mogliście nas tak oszukać!-powiedziała dość głośno szatynka-Lou jesteś moim bratem, ja myślałam, że się nie zmieniłeś i Ci znowu odwaliło.
-No widzisz siostra ludzie się jednak zmieniają.- powiedział i pocałował drugą dziewczynę.

**Perspektywa Lottie**
Co? Kurwa jak oni mogli nas tak oszukać. Ja już tak mocno obraziłam Lou on nie jest gorszy milion razy niż Ben. Kurde jak ja mogłam dać tak im się podpuścić. Ja już wymyślę jak się na nim odegrać no i na niej też. Mam już pomysł tylko jeszcze Harry musi się na niego zgodzić jak dojedziemy do domu to go zapytam. Po chwili się zbieraliśmy do domu. Nie miałam ochoty jechać jednym samochodem z oszustami. Wszyscy byli obrażeni i knuli jak tu się zemścić. No oprócz blondynka, który się śmiał. Ja jechałam samochodem razem z Harry'm, Liam'em i Zayn'em,a  w drugim Lou, Lili i Niall. Postanowiłam pogadać z nimi o zemście. Każdy chciał się zemścić trzeba tylko dobrze to wykombinować i żeby się nie rozstali, bo będziemy jeszcze musieli ich swatać.
-Chłopaki ja mam plan tylko Harry musi się na niego zgodzić.
-Jaki? Zgadzam się na wszystko co powiesz
-Wiesz co no każdy wie, że nas do siebie ciągnie i jesteśmy razem więc może tak za dwa może trzy tygodnie powiedzieć Lou, że jestem w ciąży i zostanie wujkiem. Co ty na to?
-Genialny pomysł tylko on mnie zabije, ale wchodzę w to.
-Lottie jesteś genialna. Widać, że siostra Lou macie podobne pomysły.
-Hmmm to może ja no nie wiem zacznę flirtować z Lili oczywiście dla żartu i nic na serio.Tylko Ciebie kocham Lot.
-Dobry pomysł tylko nie teraz jak wyjdzie sprawa z ciążą. Chłopaki a wy co zrobicie?
-Wiesz co ja mam pomysł, żeby przemalować Lou pokój na różowo a potem porozwieszać po całym Londynie jego zdjęcia jak był mały.- powiedział Zayn- A Lili nie wiem jak ukarać. Pokoju jej nie zdewastuje, nie wiem może hmmmmmmmmmmmmmmm hmmmmmmmmmmmmmmmmmm już chyba wiem. Zaproszę jej ciocie i wujka na romantyczny wypad do Paryża a do niej na chatę zaproszę dużo ludzi na imprezę będzie miała problem co nie? Oczywiście zapłacę za tą wycieczkę i powiem, że to do Lili i zrobię to wtedy kiedy ona u nas będzie u Lou a samolot będzie za trzy godziny. Co wy na to? Jeszcze zabronię im do niej dzwonić, bo powiem, że teraz jest na romantycznej kolacji z Lou a telefon zostawiła u nas w domu.
-Super. Nie tylko ja zginę z rak Lou on Cię zabije za ten pokój jego paski i marchewki na ścianie. Liam a ty co masz?-powiedział Harry
-No więc powiem tej dwójcie, że kupiłem im wycieczkę na Hawaje czy gdzieś tam. Zakupie im nocleg w najgorszym hotelu jaki tam znajdę, lot będzie mega zły w najgorszej klasie najlepiej ze zwierzakami jak takiego nie będzie to jakoś to załatwię. Potem jeszcze się okaże, że jakimś cudem nie dostali pieniędzy w hotelu i nasza dwójka będzie musiała to odpracować, bo Lou będzie miał zero na koncie. Oczywiście najpierw to ustalę z hotelem.
-Liam wow. Cudo, ale się namęczą. za taki mały głupi kawał.- powiedziałam
-No i jeszcze, żeby nie było podejrzanie to zrobię to za kilka dni i powiem, że wszyscy jedziemy. Wiem jestem geniuszem.
-Tak Liam'ku-dodałam- Oj Lou nas pozabija jak wszystko wyjdzie na jaw. Jednak sam jest sobie tego winny.Tylko teraz musimy zachowywać się normalnie. Jakby nic się nie stało a wy powiadomcie dziewczyny i Paul'a. Tylko to jest tajemnica nawet Niall ma o tym powiedzieć a na ten wypad może jechać z nimi. Przyda mu się nauczka. Jak mógł nas zostawić. Sprzedał się.
-O tak. nie będzie w domu Lou, który wszystkim dokucza i wszędzie trzyma szelki i marchewki oraz Niall'a, który je sto razy dziennie. To będzie cudowne kilka dni. Może my wtedy się udamy an ekskluzywne wakacje?- zapytał Liam
-Spoko. Liam jesteś mega tatą. Nie myślałem, że ty taki odpowiedzialny zrobisz coś takiego.-powiedział Zayn
-No widzisz potrafię.- w domu zachowywaliśmy się normalnie. Lou jadł marchewki i przytulał Lili, Niall jadł, ja usiadłam na kanapie jednak po chwili Hazza mnie podniósł usiadł i posadził mnie sobie na kolanach, bo miał mało miejsca obok mnie i nie maił wcale wolnych foteli. Liam poszedł zadzwonić do Dan a Zayn do Pezz. Oj to będzie cudowny miesiąc mojego życia. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie zrobiłam Lou. W tej chwili do domu wpadła mama z Felicity, Daisy i Phoebe. Oj one mogą mi popsuć plan. Zapomniałam, że one tu też mieszkają. Muszę z nimi o tym pogadać. Oczywiście bliźniaczki zrobiły dużo hałasu potem zobaczyły, że Lou obejmuje Lili wiec wepchały się pomiędzy nich i zaczęły wypytywać. Czyli całe one. Potem przyszły do mnie i do Hazzy. Masakra po co one tu też przyjechały. Nie mogły za trzy lata. Teraz są jeszcze zbyt dziecinne jak na swój wiek. Zachowują się jak sześciolatki a  nie jak dziesięciolatki. Co ja takiego zrobiłam, że mam takie siostry. Po chwili weszła mama i koszmar się skończył małe pobiegły do swojego pokoju a chłopaki pomogli wnieść mamie walizki. Po chwili Lili się pożegnała i pojechała do domu jednak najpierw mama zaprosiła ją jutro na obiad. Jeszce dziś muszę z nią pogadać. Gdy już wszyscy spali poszłam do mamy w celu pogadania z nią, bo pierwszy raz była sama. Gdy jej powiedziałam co dzisiaj się stało nawet się zaśmiała, mój pomysł jej się nie spodobał, Zayn'a też nie i Hazzy również tyko Liam'a przez tą pracę. Jednak zgodziła się i powiedziała, że nie wygada i ostrzegłam, że Niall nic o tym nie wie a za kilka dni będzie sama w domu, bo my wyjeżdżamy. Zgodziła się ja poszłam spać z myślą, że teraz wszystko będzie fajnie i już nic tego nie zmieni, bo mam super rodzinę, przyjaciół, chłopaka i nic więcej mi nie potrzeba. Nawet jakby teraz chłopcy nie mieli pieniędzy to bym była szczęśliwa, bo mam to co mi jest potrzebne do szczęścia kochająca rodzinę, przyjaciół i mega fajnego, przystojnego, zabawnego i mądrego chłopaka. Może nie mocno mądrego, ale to nic mądrość to nie wszystko.



Hejo. Mam nadzieje, że nie umarłyście na zawała ni go nie dostałyście. Ten kawałek trzecioosobowy mi nie wyszedł miał być lepszy no, ale co nic nie zrobię. Czekam na pozytywne i negatywne komentarze.
Babajaga.