-Ej a powiecie mi czemu w nocy darliście się, że Lili się zakochała? Nie wiem czegoś.
-No wiesz Lottie twój braciszek się zakochał w Lili a Lili w twoim bracie.
-Co? Lili, Lou to prawda? Lou ty masz dziewczynę.
-Lottie uspokój się.- krzyknęłam na nią
-El nie jest już moją dziewczyną musimy jeszcze udawać przez dwa
tygodnie. Bym Ci to powiedział tylko się na mnie obrażałaś. No a jeżeli
chodzi o Lili to ...
-No a jeżeli chodzi o Lili to jest fajna i chciałbym ją lepiej poznać. Kto wie co z tego wyjdzie.
-A-a-a-a-aha.- za jąkała Charlotte
-Siostrzyczko przestań się jąkać.
-O-ok.
-Lotti jak ja Cię mocno kocham.- powiedział Lou.
-Ja ciebie też braciszku.
-Dobra koniec tych czułości. Lou stary kiedy stąd wychodzisz?- zapytał Harry
-Sam nie wiem pewnie za kilka dni.
-Ej no nie mam z kim się wygłupiać w domu. Twoja siostra nie chce się ze mną tak wydurniać i dokuczać innym.
-Wiesz co ona jest normalna. Głównie dlatego, że nie spędziła z wami trzech lat.
-Ej nie pozwalasz sobie na za dużo. To, że leżysz tu i się lenisz nie oznacza, że nie mogę Cię sprać.
-Zayn on powinien teraz dużo odpoczywać. Daj mu spokój.- powiedziałam.
-Dobra już dam mu spokój, bo jeszcze się na mnie rzucisz.- odparł Mulat.
-Hahahaha bardzo śmieszne Malik.
- Dobra skończcie. Lili musimy jechać po dekoracje na bal. Do 15 mamy je dowieść do szkoły a jest 11.30. - powiedział Li.
-Co? Lou sorry muszę już iść. Trzymaj się. Cześć wszystkim.
- Lili czekaj. Jedziemy z tobą. - powiedział Zayn.
-No to ruchy. Musimy przejechać pół miasta.- krzyknęłam.
-Pa stary. Przyjedziemy jeszcze później o ile Lili nas nie pozabija.- zaśmiał się Zayn.
-Mulat zamknij się. Nawet nie wiesz ile możesz nauczyć się od Lili. - odezwała się Lottie.
- Ciekawe czego. No może tańczenia.
-Rysowania. Nie widziałeś jej rysunków w pokoju. Żałuj.
- Co dziewczyno czego ty nie robisz?
-Nie żongluję.
- Ja też nie. Czego nie robisz co ja robię?
-Nie palę.
-Coś innego.
-A co ty robisz?
-Śpiewam, rysuję i czasami napiszę tekst piosenki.
-Hmm. To wszystko robię. No i do tego tańczę.
-Kurde znalazłem osobę bystrzejsza ode mnie.
-Ej a ja. Gram na gitarze, śpiewam, piszę teksty.
-Ha jestem lepsza, bo jeszcze tańczę oraz chcę nauczyć się grać na gitarze.
-Polecam też pianino.-wtrącił się Lou
-Kiedyś się uczyłam. Pamiętam, ze mama zapisała mnie na lekcje gry na pianinie jak skończyłam 2 lata.Jednak już od 10 lat nie grałam i nie wiem czy coś bym jeszcze potrafiła zagrać.
-Na pewno. Tylko musisz sobie przypomnieć-powiedział Niall- A jak chcesz to mogę Ci dać lekcje gry na gitarze i pianinie.
-Dziękuje. Może kiedyś skorzystam.
-Będę czekać Mam nadzieję, ze będziesz u nas częstym gościem i uda mi się namówić Cię na kilka spotkań ze mną.- powiedział Niall
-Dobra dzieciaki jedziemy, bo się nie wyrobimy. Do zobaczenia Lou. - powiedział bardzo poważnie Liam. Patrząc z pogardą na Niall'a.
-No dobra. Już idziemy.- odpowiedział smutny Niall. Pojechaliśmy najpierw do papierniczego po brystole, farby, kredki, mazaki, bibułę i inne potrzebne duperele. Potem udaliśmy się po amora, serca na sznurkach, balony w kształcie serc. Na koniec została nam kwiaciarnia gdzie zamówiliśmy tysiąc czerwonych, różowych i żółtych róż. Gdy już to załatwiliśmy pojechaliśmy do szkoły. Tam czekała już dyrektorka, muzyczka i w-fistka.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.
-Nie ma sprawy.
-Mamy wszystko.
-Catering też.
-Tak.
-Lili nie mamy cateringu.
-Co?
-No zapomnieliśmy.
-Bardzo przepraszam. Już się tym zajmuję.
-Liam pomożesz mi?
-No pewnie.
-Ej a my?- zbuntował się Nialler.
-Wszyscy jej pomożemy.
-Proszę pani to my już jedziemy. Wszystko będzie załatwione.
-Dobrze, ale nie musisz się śpieszyć. Zostało jeszcze trochę czasu.
-Lepiej wszystko zrobić teraz niż potem na ostatnią chwilę.
-Masz rację. Pomóc Ci w czymś?- zapytała dyrektorka.
-Nie dam sobie radę. Może później, jak trzeba będzie wszystko przygotować i nosić to zbierze pani pani większą ilość osób.
-No dobrze. Wiem, że to niezgodne z regulaminem, ale zapraszam waszą 4. Będzie mi miło jak przyjdziecie i dziękuje wam za pomoc.
-Nie ma za co. Pani dyrektor. Nie pamięta pani pewnie swojego byłego ucznia Louis'a Tomlinson'a.
-Pamiętam. Chłopak cudowny na swój sposób.
-Tworzymy razem z nim zespól.
- O to przyjdźcie w 5 chętnie z nim porozmawiam. Był częstym gościem w moim gabinecie.
-Mój brat był aż taki niegrzeczny.
-Nie zajmował się tym czym teraz Lili, zresztą zadawał się z bratem Ben'a, który też miał taką swoją paczkę co teraz ma Ben. No i oczywiście przywódcą był starszy Turner.
-To Lou nie był takim aniołkiem.
-Co to to nie. To był bardzo ruchliwy nastolatek, którego wszędzie było pełno, ale zawsze od niego słyszałam "co złego to nie ja".
-Do tej pory tak mówi.- zaśmiał się Harry.
-Mocno się zmienił? Widzę, że spełnił swoje marzenia. Zawsze mi mówił, że zostanie sławny piosenkarzem.- zapytała pani dyrektor.
-Tak już od 3 lat spełnia swoje marzenia.- powiedziała Lottie.
-Tak a jak nazywa się wasza kapela?
-One Direction. Mówi to coś pani?
-Tym One Direction. Moja córka was uwielbia.
-O to miło nam to słyszeć.
-Lili a masz załatwiony zespół na naszą dyskotekę.
-Na śmierć zapomniałam o tym.
-Lili, ale nie ma problemu my zaśpiewamy. Mamy dużo romantycznych piosenek. Mamy wtedy wolny czas chyba, że pani dyrektor się nie zgadza.
-Ja nie mam z tym problemu. Chyba, że Lili chcę kogoś innego.
-Jak mogą to niech zaśpiewają mi to obojętne.
-Ej. Nie lubisz nas.- zapytał smutny Niall
-Lubię tak minimalnie-po moich słowach Niall zaczął płakać a ja zaśpiewałam kawałek piosenki Perfect " Nie płacz Ewka"-Nie płacz Niall, bo tu miejsca brak na twe męskie łzy.
-Lili nie śmiej się z Niall'a. Jak chcesz dzisiaj załatwić catering to musimy jechać.- powiedział Liam.
-No właśnie nie śmiej się ze mnie.- przytaknął Horan.
-Ok to się zbierajmy. Do widzenia.
-Do widzenia.- odpowiedziały panie. Pojechaliśmy do firmy cateringowej i ustaliliśmy menu. Teraz tylko trzeba kupić picie. Oczywiście bezalkoholowe.
-To już wszystko, Lili?- zapytał znudzony Niall.
-Tak
-To wracamy do domu?- zapytał uradowany Niall
-To nie chcesz jechać do Lou?- zapytał Zayn.
-Nie chce mi się. Zmęczona jestem. Najchętniej poszłabym spać.
-Masz racje. Zresztą jak kocha to poczeka.- powiedział Harry
-No tak ty to wiesz najlepiej Hazza wszystkie twoje dziewczyny zawsze na Ciebie czekały.- powiedziała Lottie.
-Nie czepiaj się ja po prostu czekam na tą jedyną.
-To czekaj i jak spotkasz to jej nie wypuszczaj z objęć i uszczęśliwiaj ja zawsze.- mówiąc to kipiała ze złości Lottie.
-Ej Lottie o co Ci chodzi? Nie czepiaj się chłopaka.
-Później Ci wytłumaczę. Jedziemy.
-No tak chłopaki odwieziecie mnie do domu.
-NIE!- krzyknęła Lot- Jedziesz do mnie. Musimy pilnie pogadać.
-No ok. Tylko już nie krzycz.- Po 30 minutach byliśmy w domu chłopaków.
-Chodź do mojego pokoju.- rozkazała mi Lottie.- Lili musimy poważnie pogadać.
-No ok, ale o czym?
-O wszystkim.
-No to słucham.
-Bo dzisiaj zapytałaś czemu miałam pretensję do Harr'ego. To może Ci teraz wytłumaczę od początku, bo 2 lata temu ja ...
Ta dam. Po miesiącu nowy rozdział, ale go zrypałam. Przepraszam za wszystko. Teraz postaram się dodać nowy szybciej. Kocham was. Jesteście najlepsi. Do następnego, Babajaga.
PERFECT!
OdpowiedzUsuńTylko mam taką maciupką uwagę staraj się nie powtarzać słów :)
Postaram się to zmienić.
Usuń