piątek, 20 lutego 2015

10.

Zgodziła się ja poszłam spać z myślą, że teraz wszystko będzie fajnie i już nic tego nie zmieni, bo mam super rodzinę, przyjaciół, chłopaka i nic więcej mi nie potrzeba. Nawet jakby teraz chłopcy nie mieli pieniędzy to bym była szczęśliwa, bo mam to co mi jest potrzebne do szczęścia kochająca rodzinę, przyjaciół i mega fajnego, przystojnego, zabawnego i mądrego chłopaka. Może nie mocno mądrego, ale to nic mądrość to nie wszystko.

**Tydzień później. Perspektywa Lottie**
Więc tak jutro zaczynam mój plan. Ciocia Lili i jej narzeczony pojadą na wakacje. Lou wieczorem odwiezie Lili do domu i znajdą tam mega dużo osób, my w tym czasie przemalujemy im pokój. A no właśnie po jutrze razem z Niall'em jada na ich wymarzone wakacje na Hawaje. Mam nadzieję, że się niczego nie domyślą po dzisiejszym. Liczę na to. Chciałabym zobaczyć ich miny jak dolecą na te Hawaje. Wrócą akurat dzień przed balem walentynkowym, który został przeniesiony, bo coś tam nie pasował termin. Dzisiaj idziemy sobie do szkoły Lili ma przyjechać do nas z Lou, który po nią pojechał i razem jedziemy do szkoły i na próbę tego poloneza. Mam już go dość. Na szczęście mam przy sobie Hazzę a z nim wszystko wydaje się lepsze i weselsze. Uznałam, że dzisiaj założę to, bo i tak mamy tylko próbę poloneza a potem jesteśmy zwolnieni do domu.

**30 minut później, dalej oczami Lot**

Na reszcie przyjechał Lou z Lili, fajnie jesteśmy już spóźnienie za 5 minut mamy być w szkole a samochodem dojedziemy tam najszybciej za 15 minut. Pani od wf nas zabije, najbardziej jednak Lili, bo to ona jest w pierwszej parze. Jednak ja w drugiej. Najpierw to ja jednak zabije tą dwójkę. Chociaż nie bo babka od wf wyżyje się tylko na mnie a nie na naszej 4. Równo o 8.00 wyjechaliśmy z domu. Lou i Lili byli dziwnie zdenerwowani. O co tu chodzi? Pokłócili się, żeby tylko zaraz nie wyszło, że dzisiaj nie spędzają razem czasu, bo dupa z naszego planu. Jednak może razem pojadą na te Hawaje w razie czego to może chociaż to nam wyjdzie. Jestem ciekawa co się stało, że ta dwójka się do siebie nie odzywa. To dziwne u nich a może się dowiedzieli jakimś cudem i teraz tylko udają. W końcu już raz nas nabrali.Muszę pogadać o tym z chłopakami. Jednak jeżeli na prawdę coś się stało to będę mega smutna i mega zła, bo oni pasują do siebie perfekcyjnie. Mądra i głupi, piękna i w miarę przystojny, odpowiedzialna i jak by tu go ładnie opisać no ten niech będzie nieodpowiedzialny i nieużywający mózgu, bo go nie ma, w miarę dorosła i duże dziecko. Zresztą jak się na nich patrzy to się tak fajnie ciepło na sercu robi i oni są tacy słodcy wtedy i nawet jak tak na nich patrzę to złość mi na nich mija. Po prostu ich kocham i co mogę na to poradzić. Wypytam zaraz Lili jeżeli coś jest nie tak to musimy zmienić plan, bo czuję, że Ci ludzie po tym wyjeździe nie będą już razem gdyż Lou będzie obwiniał o to Lili a Lili jak to Lili nie da na siebie krzyczeć a biedny Niall się załamie. Zresztą ich styl nawet do siebie pasuje. Uwielbiają paski, kolor czerwony i jego inne odcienie. Lili nienawidzi gotowanej marchewki. ich imiona zaczynają się na L. No dobra nie będę nic insynuowała, lepiej pogadać najpierw z nimi a może oni sami będą chcieli z nami pogadać w razie czego ja biorę Lou a Hazza Lili.O 8.20 byliśmy pod szkołą.

**Perspektywa Lili**
Kurwa nienawidzę go jak on mi mógł to zrobić, przecież miało już nic takiego nie być.Teraz jednak w tym jego napadzie złości udało mi się ominąć ciosu. O co mu teraz chodzi o mojego kolegę ze szkoły tanecznej. Tak był dzisiaj rano u mnie, ale to nie oznacza, że spał w moim domu. Nie wiem o co była ta awantura i uszkodzenie ciała mojemu przyjacielowi. Czemu nie dał sobie tego wyjaśnić, to że widział jak się przytulamy przed moim domem nie oznacza, że go zdradzam. Ja pierdole czy on w ogóle chce jeszcze ze mną być, może chce mnie do siebie zniechęcić, żebym to ja z nim zerwała. Od chwili kiedy uderzył Felix'a nie odezwał się do mnie ja też nie mam się zamiaru do niego. Ja nic złego nie zrobiłam, to ja dla niego codziennie się ładnie ubieram, żeby mu się podoba i nie przynieść mu wstydu a on takie rzeczy odpierdala. Jutro nie jadę z nim na żadne Hawaje niech jedzie sam z Niall'em Kurwa życzę mu zajebistych wakacji. Gdy dojechaliśmy pod szkołę Harry chciał ze mną pogadać.
-Harry co ty chcesz? Nie mam ochoty na pogawędki.
-Lili co jest? Co ten kretyn znowu zrobił?
-Dzisiaj jak po mnie przyjechał z mojego domu wychodził mój przyjaciel ze szkoły tanecznej. Lou wpadł w jakiś amok inie docierało do niego, że chłopak wcale u nie nie spał tylko przyszedł się zapytać czy zmieniony układ wygląda dobrze. Nie dało się z nim dogadać a jak ny tego było mało pobił go i o mało co mnie by znowu nie uderzył. Dobrze, że tańczysz z Lottie, bo właśnie dzisiaj zostaniecie pierwszą parą gdyż ja z Louis'em nie che mieć nic wspólnego i nie wiem czy w ogóle będę na balu.
-Co? Nie, musisz być. Lili przestań nie przejmuj się nim on tak ma. Niedługo mu przejdzie zazdrość. Każda jego dziewczyna przechodzi to dopóki Lou nie zrozumie, że na prawdę go kocha.
-Czyli może mu przejść za miesiąc albo za dwa lata albo w ogóle?
-No tak.
-Grrrr już mi się to coraz bardziej nie podoba.
-Oj no Lili proszę nie opuszczaj nas pomyśl o mnie i o Lottie ona nas pozabija jak nie będzie Cię z nami.
-Harry zrozum ja nie wiem czy umiem.
-Postaraj się proszę.
-No ok, ale będę w miarę możliwości unikać Tomlinson'a.
-Nie ma problemu.
-Dziękuje Harry.
-Nie ma za co Kochana.- powiedział, po czym mnie przytulił.Weszliśmy do szkoły, poszliśmy na salę, gdzie siedziała wkurzona Lot i Louis. Pewnie moja kochana Lottie już wie, oj Tommo zarobi dzisiaj. Chociaż stop czemu Lou ma jakieś takie czerwone oko.
-Hej wszystkim- krzyknęłam po wejściu
-Hej.- odpowiedzieli prawie wszyscy.
-Lot co tu się stało?
-Lili  wiesz co twój jeszcze  aktualny  chłopak dostał  no, bo zasłużył. Jednak nie martw  się nic wielkiego.
-Nie no spoko, tylko Lottie skąd ty masz tyle siły.
-Nie wiem jak się wkurzę mam dużo siły, tak jak ten tu kretyn
-Aha. Zaczynam was się bać.
-Ja też. -dodał  Harry
-Nie trzeba  wystarczy mnie nie denerwować.
-Lott  wiesz Kocham Cię, ale jakoś tak chyba na razie  będę się trzymał  na uboczu.
-Hahaha bardzo śmieszne Hazza.
-Dzieciaki  już ustawiać mi się. Lili, Lou  czekacie na specjalnie  zaproszenie.
-Nie ja z nim po prostu  nie za tańczę.
-Lili proszę Cię, nie teraz zaraz jest bal ,nawet mnie nie denerwuj.
-Proszę  pani,ale ...
-Koniec dyskusji, już. Idziecie i tańczycie. Nie ma dyskusji.
-Proszę pani a Lottie i Harry nie mogą poprowadzić dadzą rade.
-LILI , LOU JUŻ!
-Dobrze idziemy. Chodź już.- powiedziałam.
-Ok. Lili możemy pogadać. Proszę.  Może nie teraz po szkole.  Znajdziesz dla mnie chwile.  Możemy później  też pojechać  do twojego  kolegi. Powinienem  go przeprosić.
-Nie wiem Lou, pomyślę,  dam Ci znać.
-Będę  czekać.  Przemyśl to proszę.
-Dobrze, ale nie naciskaj.
-Ok.- po dwóch godzinach było po próbie.  Postanowiłam pogadać z Lou.  Niech mu  będzie. Nie stracę chyba nic przez ta rozmowę.  Zresztą jak chce przeprosić mojego przyjaciela. Może to będzie jakiś krok w przód  albo dwa w tył. Pojechałam z Lou do szkoły tańca.Gdy Tom zobaczył Tomlinsona zbladł, chciał ze mną pogadać na osobności.
-Lili jesteś pewna, że chcesz z nim dalej być?
-Tom nie wiem, już nic nie wiem. Kocham go, ale boje się go również. Tomek wiesz sam, że mam mętlik w głowie już nie raz Ci o tym mówiłam. Proszę nie naciskaj.
-Czekasz aż zrobi Ci większą krzywdę?
-Nie Tom wiem co robię chyba.
-No właśnie chyba. Sama się tego boisz Lili zasługujesz na kogoś lepszego.
-TOM kurwa już daj spokój.
-Ok. Chodź wracamy, bo mnie teraz zabije jak wrócimy.
-Tom ja Cię przepraszam, ja nie chciałem Cię uderzyć, wiem nie powinienem, jestem głupi i nieodpowiedzialny.  Wiem o tym. Przepraszam za wszystko.
-Spoko. Muszę już iść na prób, Lili idziesz czy znowu odpuszczasz. 
-Idę. Lou muszę iść.
-Ok. Będę czekał tutaj kotku :*
Po dwóch godzinach poszłam się przebrać z wcześniej ubranego sportowego stroju na taki w miarę elegancki, bo znając moje szczęście przed szkołą są paparazzi. Dobrze, że zawsze mam kilka strojów na zmianę. Strzeliłam w samo sedno. Nie zdążyłam jeszcze dobrze wyjść ze szkoły a już mnie oślepiły flesze. Ciekawe kto napisał gdzie jesteśmy. Z chęcią bym zabiła za to. Lou odwiózł mnie do domu, po czym wszedł na chwilę porozmawiać. Ciocia po chwili przyniosła nam do pokoju herbatę i ciastka.
-Lou co chcesz?
-Przeprosić, zmienić się. Powiedzieć, że kocham Cię bardzo mocno. Jesteś dla mnie bardzo ważna. Nie chcę Cię stracić z powodu swojej głupoty. Idę na leczenie. Zapisałem się to znaczy Paul mnie zapisał. Rozmawiałem z nim gdy ty miałaś zajęcia. Wiesz co macie bardzo ładny układ, tańczysz najlepiej ze wszystkich. Jesteś genialna, śliczna, urocza mądra, kochana, wybaczająca mi wszystko.
-Lou nie przesadzaj.- powiedziałam śmiejąc się
-Oj no dobrze, jesteś mocno zła?
-Tak.
-Jak bardzo?
-Jak stąd do Urana.
-Dokąd?
-Uran taka planeta. Wiesz geografia się kłania.
-Oj no to może dasz mi jakieś korki.
-Przykro mi nie mam czasu dla pana, muszę go dzielić dla przyjaciółki i przyjaciela no i tak trochę chociaż dla chłopaka, jednak nie koniecznie, nie potrzebuje tego.
-Aha, no ok rozumiem znajdę inną korepetytorkę.
-No ok, mogłabym kogoś panu polecić o ile pan chce. Ej Lou czemu posmutniałeś?
-No, bo nie chcesz ze mną spędzać czasu. Nie kochasz mnie już.
-Lou głuptasie żartowałam, chcę z Tobą spędzać czas powiedziałam to tak dla jaj. Przecież Cię Kocham.
-Serio?
-Tak wariacie, wiesz co głupi jesteś. 
-Wiem każdy mi to mówi.
-Kocham Cię Tommo.
-Ja Ciebie też Liliano D-D
-Dąbrowska Kochanie.
-No właśnie. Tomlinson łatwiejsze do wymówienia.
-No i co Dąbrowska ładniejsze.
-Nie, bo Tomlinson.
-Dąbrowska
-Tomlinson
-Dąbrowska
-Tomlinson
-Dąbrowska
-Tomlinson
-Dzieciaki koniec, słychać was w całym domu.- powiedział Paul
-Ok przepraszam Paul, które nazwisko jest ładniejsze Dąbrowska czy Tomlinson.
-Oba są ładne. Chodźcie na kolacje. A no właśnie Niall przyjechał.
-Głodomór wyczuł chyba kolację jak do mnie napisał gdzie jestem. - powiedział Lou
-Możliwe. On jest mega zdolny jeżeli chodzi o wyczucie jedzenia.
-Ok, jak chcemy coś zjeść musimy iść.- powiedział Lou
-Czemu?-zdziwił się Paul
-Niall mógłby zjeść zawartość całej lodówki i wszystkich szafek tutaj w domu potem wróciłby do nas i opróżnił naszą lodówkę i szafki a potem pojechałby jeszcze do Nandos.
-Ok, to może chodźmy szybciej.
-Hahaha tak Paul biegnij my przyjdziemy za chwilę.- powiedziałam, gdy Paul poszedł pocałowałam namiętnie Louisa.
-Lili to było cudowne.- powiedział po naszym pocałunku.-Czyli dalej mnie kochasz.
-Tak kretynie.
-Idziemy musisz coś zjeść. Dzisiaj nic nie jadłaś
-Lou nie jestem głodna, proszę Cię.
-No ok, ale chociaż trochę musisz zjeść.
-No niech Ci będzie.
-Oj ty mój kochany uparciuszku.
-Lou, Lili na kolację.- krzyknęła ciocia
-Cudownie już w domu nawet zaczynają od Ciebie. Kurwa zajebiście.
-Oj no nie gniewaj się.
-No ok, ale już teraz na zawsze zostanie Lou i Lili a nie Lili i Lou.
-Skąd wiesz może moja mama będzie mówiła Lili i Lou.
-Mozliwe
-Chłopacy zawsze mówią Lili i Lou.
-No, ale to oni, wiem, ze mnie bardziej lubią to dlatego.
-Nie mnie bardziej lubią.
-Lou, Lili jesteście jak dzieci znowu się kłócicie.- powiedziała ciocia
-Nie
-Tak Lili byśmy się kłocili gdyby nie twoja ciocia
-Nie
-Tak Myszko
-Nie
-A teraz co robicie?- zapytała ponownie ciocia
-No kurde Lou to wszystko przez Ciebie. Sprowadzasz mnie na złą stronę nigdy się tyle nie kłóciłam. W ogóle się kiedyś nie kłóciłam
-No tak najlepiej wszystko co złe to Lou a wszystko co dobre to Lili.
-No a jak nie inaczej.
-Oj Lili, Lili dobrze chodźcie na dół, bo Niall wszystko zje.
-Oj no ja głodna nie jestem nie wiem jak Lou.
-Ja też nie.
-No ok, to was nie zmuszam. Ja już idę nie przeszkadzajcie sobie tylko Lou, żeby mi z tego siostrzeńców nie było.
-Dobrze, nie będzie przynajmniej na razie.
-LOU!-krzyknęłam.
-No dobrze, już nic nie mówię.
-Oj dzieciaki.
-Słuchamy ciociu .- powiedział Lou
-Louis to nie jest twoja ciocia
-Jeszcze nie, ale niedługo, kto wie,
-Lou wiem o czym mówisz, pamiętaj co Ci kiedyś powiedziałam
-Tak pamiętam.
-O czym wy mówicie
-Oj Liliniu nie ważne.- powiedział Lou
-No ok. Nie wnikam.
-To dobrze.
-Heeeeej  ludzie,  jakie życie  jest piękne.  Ptaki śpiewają, słońce  świeci.
-Stary  dobrze  się czujesz?
-  ...


Hej wam  możecie być źli.  Tak wiem  nawaliłam.  Jednak mam dobra  wiadomość  chyba.  Mam zerwane ścięgna w kolanie mam jakiegoś krwiaka  i torbiela  gdzie mi się zbiera woda i raczej teraz będę siedziala  w domu  wiec będę miała  czas pisać.  Mam nadzieje, ze wam się spodoba.
Kocham was. Do następnego,
Babajaga

P.S DODAŁAM NOWYCH BOHATERÓW.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz