bałagan w całym salonie. Wszędzie powywracane rzeczy. Wiec albo moja ciocia przeżyła upojną noc albo ktoś się włamał. Niall był bardzo blisko mnie i był gotowy mnie obronić. Weszliśmy na górę. Gdzie były porozrzucane ubrania. Wiec to ta pierwsza opcja. Tylko czemu tego nie posprzątali. To mnie przeraża. i musiała być jakaś ważna okazja jak zrobili takie coś. Ostatnio było tak jak się pogodzili po półrocznym rozstaniu.
-Niall możesz już wracać. Nie chcę, żebyś na to patrzał. Już wiem co tu się stało. Dziękuje, że ze mną wszedłeś.
-Już się chyba domyślam co tu się stało. Powodzenia. Nie ma za co. Przyszła pani Tomlinson.
-Przestań!- krzyknęłam po czym usłyszałam huk jakby ktoś przestraszony spadł z łóżka.
-No dobra. Do jutra mała.- powiedział po czym mnie przytulił i poszedł. Po chwili usłyszałam odjeżdżający samochód. Poszłam do pokoju cioci.
-Cześć ciociu już jestem. Jak znajdziesz wolny czas to posprzątaj dom. Trochę narozrabialiście.
-Lili to nie tak jak myślisz.- zaczęła bronić się ciocia. -Nas poniosły emocje po tym jak Paul mi się oświadczył.
-Co?- moja mina musiała wyglądać komicznie.
-No tak kocham Iwonę i chcę, żeby została moją żoną.
-Co?
-Tak Lili patrz jaki śliczny pierścionek.
-Tak śliczny, ale co? Jakto? Czemu ja nic o tym nie wiem?
- To była niespodzianka.- powiedział Paul.
-Aha. Powiedzmy, że rozumiem. Jednak dalej Cię nie lubię, ale życzę wam szczęścia. Widzę, że ciocia jest szczęśliwa wiec ja też będę.
-Ojeju Lili to jest najmilsza, rzecz jaką mi kiedykolwiek powiedziałaś.- ucieszył się mój przyszły wujek.
-Spoko. Idę do siebie, jestem zmęczona. Jeszcze raz szczęścia.- poszłam do łazienki i przebrałam się w piżamę. Po chwili już spałam. Następnego dnia rano wstałam godzinę wcześniej niż zawsze, przygotowałam się do szkoły, ubrałam i umyłam. Po czym poszłam do szpitala do Lou. Po wejściu do jego sali zastałam tam pielęgniarkę. Chciała mnie wyprosić, ale Lou jej nie pozwolił i zgrywał bohatera jak mu wbijała mega igłę z zastrzykiem. Chociaż od Lottie dowiedziałam się , że panicznie się boi zastrzyków. Po wyjściu pielęgniarki usiadłam na krześle obok. Rozmawiało nam się bardzo fajnie. Jednak po 20 minutach przyszli chłopcy.
-Ha! Harry Zayn przegraliście zakład dajecie mi po 50 dych!- krzyknął Niall. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Niall o co znowu chodzi?- zapytał Lou
-Założyliśmy się o to czy będzie tu Lili.- moja mina mówi wszystko.
-Ha i ja wygrałem.- cieszył się Niall.- Mam sto dolarów na jedzenie.
-Oj Niall. Nie masz och.- powiedział Lou
-Co? Jak to?
-No normalnie.
-Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee- krzyknął blondyn.
-Ała uszy mnie rozbolały. -powiedziałam razem z Lot
-Przepraszam księżniczki. Lili mam do ciebie pytanie.
-Tak blondynku?
-Poszłabyś ze mną na spotkanie.
-Hmm no nie wiem. Poczekaj pomyśle.hmmmmmmmmmmmm .................. Tak.
-Jej Lili pójdzie ze mną na randkę.
-Nic.
-Zazdrość.- stwierdził Harry. Tomlinson nic nie powiedział tylko patrzył w podłogę.
-Loius jest zazdrosny!Louis jest zazdrosny!Louis jest zazdrosny!Louis jest zazdrosny!Louis jest zazdrosny! Louis jest zazdrosny!Louis jest zazdrosny!Louis jest zazdrosny!Louis jest zazdrosny!Louis jest zazdrosny- zaczęła się śmiać Lottie a później dołączył do niej Harry.
-Ej dzieciaki jest 7.45 trzeba się zebrać stąd i zawieźć dziewczyny do szkoły.
-Co to już tak późno?- zapytał Niall
-Tak.
-Ok to idziemy. Lili dzisiaj po szkole coś robisz?
-Nie.
-To dobrze. Przyjadę po Ciebie i spędzimy razem trochę czasu. Co o tym myślisz?
-No ok. Tylko będę musiała wrócić do domu i powiedzieć o tym cioci. No i się przebrać.
-Ok. To Cię zawiozę.
-Dziękuje.- Równo o 8 byliśmy pod szkołą. Poszłyśmy od razu na sale gimnastyczną i planować jak ją ustroić na bal.
-Lili musimy zmierzyć barierki. Wejdziesz na drabinę, bo wszyscy tu mają lęk wysokości.
-No dobra, ale wszyscy musicie odejść bo mam spódniczkę i wszystko będzie mi widać.
-No ok.
-Jak nie macie co robić to idźcie rozwieszać plakaty i rozdawać zaproszenia nauczycielom.
-Ok.
-kurwa. Czemu na plakatach nie ma ceny.
-Nie wiem.
-No to kurwa teraz siadasz i piszesz skoro tego nie dopilnowałeś.
-No ok. Dam radę.
-Ja mu pomogę. - powiedziała Lottie.-No ok. Dam radę.
-Tylko macie napisać też na zaproszeniach.
-Spoko.
-Tylko na tych dla uczniów nauczycielom tego nie piszcie.
-Ej a mam całe barierki zmierzyć. Po co kurwa?
-Nie wiem wfistka nam kazała.
-No ja pierdole.
-Nie pierdol, bo Ci się rodzina powiększy.
-Tak czy siak się powiększy. Moja ciocia się zaręczyła.
-To super nie?
-Może. Dobra ja idę się spytać co tu będzie. A gdzie jest wfistka?
-Na dworzu.
-Kurwa. Zajebiście. Dobra wy tu piszcie ja idę.
Poszłam na boisko. Znalazłam tam panią.
-Proszę pani po co mierzymy barierki? Co na nich będzie?
-Ogólnie to planowałam coś na nich narysować.
-Aha. Ok.
-Tylko nie wiem co. Serca są już przereklamowane, zresztą masz dużo kupionych może w internecie znajdziemy jakieś pomysły.
-No można zobaczyć. Możemy też poprzyczepiać balony i serpentyny.
-Coś wymyślimy.
-Poproszę pana od informatyki, żebym mogła poszukać jak pani będzie z nimi ćwiczyła poloneza.
-Lili a na pewno nie chcesz tańczyć poloneza. Wiem, ze potrafisz widzę jak nie możesz usiedzieć jak ćwiczą.
-Proszę pani nawet jak bym chciała to z kim. Nie chcę tańczyć z żadnym idiotą ze szkoły.
-Lili, ale możesz zaprosić kogoś z poza szkoły.
-Tak?
-No. Rozmawiałam z panią dyrektor. Ci co pomagają mogą.
-Na prawdę. To fajnie.
-A masz kogoś.
-Nie wiem. ode mnie z tańców nikt nie da rady. Mam jeszcze dwie osoby. Dam pani znać później.
-Ok. Licze na to. Byś była pierwszą parą a Lottie drugą. O ile ma z kim tańczyć.
-Coś mi się wydaje, ze ma. Tylko obawiam się tą osobę umieścić w drugiej parze.
-Kto to?
-Na razie nie mogę pani powiedzieć. Przepraszam.
-Nie no rozumiem. Ja już muszę iść dalej prowadzić lekcje.
-Tylko jak by pani mogła to niech przyjdzie do nas po lekcji.
-Ok.- po skończonej rozmowie postanowiłam zadzwonić do Lou. Mam nadzieję, że się na mnie nie obraził za to spotkanie z Niall'em. Ja nic do niego nie czuje. Zresztą blondyn sam do mnie mówi przyszła pani Tomlinson.
**Rozmowa telefoniczna**
-Siema Lili.
-Hejka.
-Coś się stało?
-Nie tylko mam pytanie.
-Jakie?
-Masz jakieś plany na 14 lutego?
-Z chłopakami gramy koncert w jakiejś szkole.
-W mojej.
-No to fajnie.
-Louaczynatymbaluzatańczyszzemnapolonezawpierwszejparzejeżeliniechcesztozrozumiem.
-Lili co? Nic nie zrozumiałem.
-Zatańczysz ze mną poloneza w pierwszej parze?
-A czemu nie zapytasz o to Niall'a. To z nim przecież jesteś umówiona na randkę.'
-Na jaką randkę? Ja nic do niego nie czuję. Ja to traktuje jak spotkanie z przyjacielem.
-On nie. Jara się od rana, że idzie z tobą na randkę.
-Oj Lou. czy ty jesteś zazdrosny.
-Może, ale poczekaj powiedziałaś, że nic nie czujesz do blondyna. Co by mogło oznaczać, że do mnie coś czujesz.
-Może sama jeszcze do końca nie wiem.
-Super. Z miłą chęcią zatańczę z tobą poloneza.
-Cieszę się. Wiesz co muszę kończyć. Moi pomocnicy nie umieją beze mnie sobie poradzić z dekoracjami. Do zobaczenia później. Może przyjadę do ciebie z Niall'em.
-Papa. Tęsknie za tobą.
**Koniec rozmowy**
-Lili tu jesteś. Chodź nam pomóc.- przybiegł zdyszany Dave.
-Co się stało.
-Przyszedł pijany Ben i zaczął się rządzić. Lottie próbuje go powstrzymać. O mało co nie spadł z drabiny.
-Ja pierdole co za idiota.- szybko pobiegłam na salę, żeby powstrzymać Turner'a. Jak on mnie wkurwia.
-Ben co ty odpierdalasz?
-Lili ja nic. Przecież miałem wam pomóc.
-No, ale ty jesteś pijany i zaraz nam wszystko zepsujesz.
-Nie zepsuje. Uwierz mi jestem uzdolniony plastycznie.
-No dobra, ale dzisiaj nic nie rysujemy. Dzisiaj sprzątamy salę. Myjemy podłogę, okna. Mamy też pomalować sale, żeby była odświeżona, czysta i ładniejsza niż teraz.
-O to ja mogę malować.
-Nie Ben mamy już wystarczająco dużo osób nie ma więcej pędzli.
-Kurwa chuj mnie to obchodzi. Rozumiesz to ja dzisiaj maluje sale i gówno mnie obchodzi co ty o tym sądzisz- powiedział po czym o mało co mnie nie uderzył jednak ktoś go złapał za rękę. Był to Lou.
-Czy ostatnio do ciebie nie dotarło.- wysyczał Ben
-Nie. Do Ciebie widzę też nie damski bokserze.
-Spierdalaj.
-Ben w tej chwili do mnie.- powiedział pan dyrektor.
- Nie kurwa. Ja stąd wychodzę.
-Ben do mojego gabinetu. twoi rodzice już tu jadą.
-No i co.
-Ben. Jeszcze masz mało kłopotów.
-No dobra już idę.
-Lili nic Ci nie jest?- zapytał Lou
-Dzięki tobie nie. Kto wie co by się stało gdyby nie ty. Co ty tu robisz nie powinieneś być w szpitalu?
-Wypisali mnie. Nie poważnego mi nei jest. Wyniki badań są wspaniałe. Nie mam guza mózgu.
-To dobrze. Nawet nie wiesz jak mi ulżyło.
-Wiedziałem, ze wiesz.
-Oj no przestań.
-Lili już jestem. Masz zmierzone barierki ?
-Tak. Potrzeba 60 szarych papierów.
-To tyle mamy. Lili czy to jest twój partner?
-Tak.
-Bardzo mi miło. Czy ty przypadkiem nie chodziłeś kiedyś do tej szkoły.
-Tak w trzeciej klasie. Louis Tomlinson. Brat Lottie.
-Poczekaj to ty byłeś kolegą starszego Turner'a.
-Tak.
-To ty zawsze w prima aprilis robiłęś kawały wszystkim.
-Tak.
-Do tej pory wspominamy Cię jako "co złego to nie ja"
-Oooo mój tekst.
-Proszę pani a kiedy są próby?
-Dzisiaj, jutro pojutrze. Codziennie od 11-12.
-Ok. Będę. O ile mnie Paul nie zatrzyma.
-Postaraj się. Zostało mało czasu.
-Tak wiem. To będzie mój najwyższy priorytet.
-Cieszę się.- pół godziny później była 11. Wszyscy tańczący zebrali się przy sali. Oczywiście mieli dużo do gadania, że ja prowadzę. Jednak poprzednia pierwsza para się co chwile myliła a ja ani razu. Po godzinie Louis promieniał z dumy. Ben pojawił się w połowie naszego tańczenia więc razem z Lot ustawili się w drugiej parze. Turner próbował zdenerwować Tomlinosna jednak ten się powstrzymywał ze względu na Loti może na mnie, żebym nie miała problemów, bo przyglądało nam się całe grono pedagogiczne i dyrektor z dyrektorką. Z tego co się dowiedziałam później chcieli odwołać poloneza, ponieważ poprzednia pierwsza para nie umiał go zatańczyć. Jednak ja i Lou to uratowaliśmy.
-Lili daliśmy radę. Uratowaliśmy poloneza na balu.
-Tak masz racje Tommo.
-Powiedziałaś do mnie Tommo. Jak fajnie to brzmi z twoich ust.Tak słodziutko.
-Przestań się podlizywać.
-Nie podlizuje się. Lili jaki będziesz miała kolor sukienki, bo nie wiem jaki kupić krawat.
-Nie wiem. Jeszcze o tym nie myślałam.
-Ty jesteś zupełnie inna niż dziewczyny. Lottie już biega i szuka sukienki. Zresztą z tego co słyszałem to już prawie wszystkie dziewczyny mają sukienki.
-A ja nie! Kurwa mam jeszcze dużo czasu.
-Ok. rozumiem nie musisz od razu krzyczeć. Może chcesz, żeby Ci pomóc szukać?
-przepraszam.
-Oj no już się nie gniewam. Tylko nie smutaj.
-Na prawdę, byś mógł mi pomóc poszukać.
-No pewnie Lili. Przecież to nie nasz ślub i nie ma takiego obowiązku, że nie mogę widzieć sukienki mojej partnerki.- powiedział Lou. Jak fajnie zabrzmiało to mojej partnerki.
-Dziękuje Lou. Kiedy byś miał czas?
-No nie wiem. Wiesz jak dla Ciebie to zawsze.
Chciałem powiedzieć, ze dzisiaj,a le ty już jesteś umówiona z tym zdrajcą Niall'em.
-Oj Lou czyżbyś był zazdrosny.
-O Ciebie zawsze.
-Taaa i co jeszcze.
-Lili nie wierzysz mi?
-Powiedzmy, że Ci wierzę.
-Wiesz co obrażam się na Ciebie i nie będę z tobą rozmawiał. Jak ty możesz mi nie wierzyć?
-Normalnie, ale już się nie gniewaj. No ja tylko żartowałam.
-Teraz tak mówisz.
-Nie Lou na prawdę ja żartowałam ufam Ci w 100%. Nie nawet na 1000000%
-Tak?
-No tak. Nie kłamałabym w takiej sprawie. Zresztą ja nigdy nie kłamie.
-Dobra. Zobaczymy jak nie kłamiesz.
-Spoko.
-Kochasz One Direction?
-Tak za to, że robicie to co kochacie. Jesteście kochani i troszczycie się o fanów. Staracie się pomóc innym jak tylko umiecie no i przejmujecie się tym co robią was fani i co wy robicie, żeby nie brali z was złego przykładu.
-Ok, którego z nas najbardziej lubisz?
-Żadnego. Kocham każdego z was tak samo.
-Serio? Nawet po tym jak nas poznałaś?
-Tak.
-Ha. Kłamiesz.
-Co? Nie.
-Tak widzę po twoich oczach.
-Kurwa zapomniałam, że przez moje oczy można wszystko odczytać.
-No dobra to jedźmy dalej. Co tak na prawdę czujesz do Niall'a?
-Nic. Traktuje go jak przyjaciela.
-Uff. Dobra to teraz wierzysz mi?
-Tak.
-Lubisz mnie?
-Tak.
-Czujesz do mnie coś więcej niż do przyjaciela?
-Po pierwsze nie mam przyjaciół. No może oprócz Lottie. Was dopiero co poznałam i nie wiem co o mnie myślicie. Po drugie czemu mam Ci to powiedzieć? Po trzecie może.
-Taaaaaaaak. Lili mnie kocha. To teraz tak dzisiaj spotkasz się z Niall'em, bo takie masz plany. A jutro spotkasz się ze mną i kupię Ci sukienkę. No i spędzimy trochę czasu ze sobą i się poznamy.
-Lou a co z twoją dziewczyną.
-Mam na to wyjebane. Mogę powiedzieć prasie co o niej myślę i co mi zrobiła.
-Jak chcesz. Tylko, żebym potem nie miała problemów z waszym opiekunem.
-Paul 'owi też mogę powiedzieć co myślę o nim i jego metodach zarządzania naszym zespołem.
-Lou jesteś tego pewien on ma prawo wyrzucić Cię z zespołu.
-Tak i będzie miał duży problem, bo nasze fanki zabiją go za to i on dobrze o tym wie. Tak samo było z Hazzą i teraz jakoś z przymusu się dogadują.
-Aha. tego to ja nie wiedziałam.
-Nikto o tym nie wiedział. Nawet Liam, Zayn i Niall o tym nie wiedzą więc ćśśś.
-Spoko Lou. Będę milczała jak grób.
-Hej Lili!- krzyknął Niall.
-Siema Niall- odkrzyknął Lou.
-Louis co ty tu robisz?
-No wiesz wyszedłem ze szpitala. No i przyjechałem odwiedzić Lili i moją siostrę.
-Aha i co tu jeszcze robisz? Czekasz na Lot, żeby ją odwieść.- Lou spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Pokiwałam twierdząco głową.
-No wiesz Lili mnie poprosiła, żebym zatańczył z nią poloneza na balu walnetynkowym w pierwszej parze.- powiedział dumny Lou
-Aha. To może ja wam nie będę przeszkadzać i pojadę z powrotem do domu.
-Niall, ale o co Ci chodzi, przecież wiesz, że to spotkanie przyjacielskie.
-Może dla Ciebie ja liczyłem na coś więcej.
-Kilka dni temu nazwałeś mnie przyszłą panią Tomlinson a teraz liczys zna coś więcej. Kurwa Niall jakie to nielogoczne.
-No i co. To jestem ja i moja logika.
-To co Niall spędzimy miłe popołudnie?
-Sami czy z Lou?
-Nie wiem. Jak chcesz.
-Może nich jedzie z nami, bo potem będzie mnie o coś oskarżał.
-Och chłopaki.Co ja się z wami mam.
-To gdzie jedziemy?-zapytał Niall
-Najpierw do mnie do domu a potem to gdzie chcesz głodomorze.
-Nandos?
-Nie błagam wszędzie tylko nie tam.- powiedział Tomlinson.
-Czemu?-zapytałam zdziwiona.
-Zawsze tam jeździmy jak chcemy coś zjeść no szybko, bo nie mamy czasu.
-Wiedziałem, że będziesz mi przeszkadzał.- powiedział naburmuszony Niall
-No dobra to jedźmy do Nandos a może potem kino? Ja stawiam.-spojrzał na mnie Lou. Pewnie Lot powiedziała mu o tej taksówce i kasie.
-Jak dla mnie spoko.-powiedział blondyn.
-Ok.Możemy iść może grają coś fajnego.Wiem, że w piątek jest noc step up i chciałam na to iść jednak ciocia nie chcę mnie puścić samej.
-To pójdziesz z nami.
-Lou, ale jak to z wami.
-Normalnie ze mną z Lottie i z Niall'em. Może ktoś jeszcze będzie chciał pójść.
-Lou a co z El?- zapytał Niall
-Mam ją w dupie i tą całą sytuacje.
-Aha. To pewnie dobrze Ci zrobi.
-Wiesz co, ale nie chcę o niej rozmawiać. Lili gdzie mieszkasz?
-Stary dzisiaj ja prowadzę.
-No niech Ci będzie.
-Zresztą wiem gdzie mieszka przyszła pani Tomlinson.
-Niall!- krzyknęłam.
-No dobra już nie będę.
-Dzięki.
-Powiecie mi o co chodzi z tym polonezem?
-Tak. Moja pani od wf poprosiła mnie, żebym jednak zatańczyła tego poloneza na balu, bo aj od początku nie chciałam ze względu an tych idiotów ode mnie ze szkoły. jednak poprzednia pierwsza para zupełnie nie radziła sobie z tym nauczyciele i dyrekcja chciała usunąć poloneza z balu. Jednak moja nauczycielka zobaczyła, że ja potrafię tańczyć i mi oznajmiła, że jak chce to mogę zaprosić kogoś z zewnątrz gdyż dyrektorka się na to zgodziła ponieważ głównie to ja organizuje ten bal. Na początku chciałam wziąć kogoś z moich tańców jednak w tym terminie jest konkurs na najlepszy taniec zakochanych i bierzemy w nim udział i on może dużo zmienić w naszej karierze. To będzie puszczone w telewizji a drużyna, która wygra zatańczy w sylwestra na Times Square. A ja już wystarczająco popsułam im układ. Więc potem przyszedł mi do głowy Lou i oto chodzi z tym polonezem.
-Aha. Można się zgubić.
-Nie jak ktoś słucha uważnie to nie.- powiedział Lou usadawiając się na tylnich siedzeniach obok mnie.
-Ej tylko bez wymieniania śliny na tyłach mojego samochodu.
-Niall czemu ty mi wszystkiego zabraniasz.- oburzył się Lou.
-Tak jakoś.
-I tak Cię nie posłucham będę robił co będę chciał. Jestem już dużym chłopcem starszym od Ciebie.
-Tak na pewno jakby was ktoś tak posłuchał uznałby, że jesteś starszy od niego. Wiecie ja słuchając waszych gadek i kłótni dałabym wam z 5 lat. Jednak patrząc na was i słuchając to sama nie wiem. Maksymalnie z 16 lat.
-Obrażasz nas właśnie.
-Nie ja stwierdzam fakty.
-Oj no dobra nie kłóćmy się Lili jesteśmy na miejscu. Ile zajmie Ci szykowanie się? Za ile mamy wrócić?
-Nie żartujcie wejdźcie do środka.
-Wiesz co ja chyba nie chcę po tym co zobaczyłem będąc tu ostatnio nie mam ochoty.- powiedział Niall
-A ja wejdę z miłą chęcią.
-ok. Niall jesteś pewny.
-Tak pojadę do domu może ktoś będzie chciał pójść z nami. Nie chcę być sam z gruchającą parą.
-Oj Horan jak ty dzisiaj marudzisz.- powiedział Lou.
-Dobra macie godzinę dla siebie jakby się coś przedłużyło dam znać.
-Spoko.- weszliśmy z Lou do domu. W środku ciocia szykowała obiad.
-O Lili już jesteś. Jakoś tak szybciej niż zawsze.
-Tak, ponieważ przywieźli mnie znajomi.
-Dzień dobry.- przywitał się Lou
-Dzień dobry. Chwileczkę ty mi kogoś przypominasz.
-Ciociu to jest Lou Tomlinson.
-Hmmm. Mówisz mi coś. Już wiem jesteś podobny do takiego jednego chłopca z plakatów Lili.
-Ciociu to jest ten chłopak z plakatów. To jest Louis Tomlinson śpiewa w tym zespole.
-Poczekaj to jest ten o którym mi ostatnio opowiadałaś i o jego siostrze.
-Tak.
-O to miło Cię poznać. Zostaniesz na obiedzie.
-Ciociu mamy inne plany razem z jego kolegą z zespołu i może jeszcze kilkoma innymi osobami z zespołu idziemy do Nando's a potem do kina.
-A nie wolicie wszyscy zjeść pysznych pierogów polskich.
-Pierogi. Serio jak ja gdzieś wychodzę to robisz pierogi. Chociaż nie zazwyczaj je robisz jak masz wyrzuty sumienia. Ciociu nie martw się o wczorajszą sytuacje ciesze się z twoich zaręczyn powinnaś sobie ułożyć życie.Pewnie Paul by Ci się wcześniej oświadczył, ale ja mu przeszkadzałam zresztą Ci też.
-Lili nie mów tak. Wiedziałam z czym wiąże się to, że wzięłam Cię do siebie 10 lat temu i mi nie przeszkadzasz. Zresztą twoja mama zawsze mówiła jak kocha to poczeka. Zresztą jestem twoją matką chrzestna i nie potrafiłabym zostawić takiej małej kruszynki na pastwę tego okrutnego świata.
-Lili jak mogłaś tak myśleć ty mi nigdy nie przeszkadzałaś po prostu bałem się odrzucenia ze strony twojej ciociu albo tego, ze jak ją zranię to ty mnie zlinczujesz.
-No widzisz bałeś się mojej reakcji zresztą wiesz jak ją zranisz to na pewno Cię zlinczuje. Więc się strzeż.
-A jakby twojaj ciocia zaszła ze mną w ciażę to co byś mi zrobiła.
-Hmmmm no nie wiem pewnie najpierw bym się wściekła chciała Ci urwać jaja a potem bym się cieszyła waszym szczęściem.
-Iwona to może powiedzmy jej później.
-Co chcecie mi powiedzieć. spokojnie po wczorajszym nic mnie nie zdziwi.
-Lili twoja ciocia jest ze mną w ciąży.
-Co? Nie no z dnia na dzień coraz lepiej. Może jutro dowiem się, że to bliźniaki a pojutrze pojawi tu się twoja była dziewczyna bądź żona z dwójką twoich dzieci, którymi będziesz musiał się zająć.
-Lili to może od razu Ci powiem, to będą bliźniaki i jestem w drugim miesiącu ciąży.
-Super.
-Lili uwierz mi nie pojawi się tu moja była z jakimikolwiek dziećmi ponieważ nigdy z nią nie spalem zresztą ona zdradziła mnie. Więc o to możesz być spokojna.
-To świetnie macie dla mnie jeszcze jakieś wiadomości.
-Lili proszę uspokój się.- powiedział Lou po czym mnie przytulił od tyłu. Jakie to fajne uczucie.
-Nie. Lili to może zaprosisz swoich przyjaciół na pierogi. Za chwile ulepie ich więcej.
-Mogę zadzwonić do Niall'a o ile Lou da mi numer telefon.
-Nie no ja zadzwonię z mojego.
-To może chodź do mojego pokoju. Zaraz Ci ciociu dam odpowiedź.
-Ok. Czekam.- poszłam z Lou do mojego pokoju.
-Tommo przepraszam Cię za ta sytuację.
-Nie no spoko mała. To jaj już dzwonię do Niall'a pewnie będzie kazał wszystkim się szybciej zbierać, bo on jedzie na pierogi. Kiedyś dostał pierogi od jednej fanki i od tamtej poty je uwielbia. Tylko nigdzie ich tu nie może dostać a do Polski nie możemy jechać.
-A to pewnie pierogi dostał ode mnie. No, bo to specjał polskiej kuchni. Teraz już będzie miał gdzie jej jeść ciocia pewnie zawsze mu zrobi.
-Oj ten to będzie miał tu dobrze. Dobra to ja dzwonię.
**Rozmowa telefoniczna**
-...
-Siema Niall. Jest taka sprawa ciocia Lili proponuje, żebyśmy wszyscy przyjechali do niej na pierogi a nie poszli do Nandos.
-Aaaaaaaaaa pierogi.
-Tak Niall pierogi to co przyjeżdżasz. Tylko ile osób będzie, bo trzeba powiedzieć cioci Lili.
-.....
-To do zobaczenia.
**Koniec rozmowy telefonicznej.**
-Lili Niall przyjedzie razem z Lottie, Hary'm oraz Liam'em i Daniell.
-Ok. Pójdziesz powiedzieć cioci a ja w tym czasie się przebiorę.
-Spoko nie ma problemu. Tylko Lili muszę Cie o coś zapytać.
-Tak Lou?
-Czy Ci na prawdę na mnie zależy?
-Tak głuptasie.-Lou poszedł do kuchni a ja wyciągnęłam sobie ten zestaw. W końcu będziemy jechać samochodem a nie mogę przynieść reszcie wstydu moim wyglądem. Tak czy siak już oszpecam ich moją twarzą i figurą. Ben ma racje jestem brzydkim kaczątkiem i do tego jeszcze lamusowatym i kujonowatym.
**Perspektywa Louisa**
Zszedłem na dół poinformować panią no właśnie jak ciocia Lili ma na nazwisko na pewno nie tak jak ona, bo to siostra jej mamy a jej mama wyszła za mąż. No dobra Lou ogarnij się to się tego dowiesz.
-Proszę pani oprócz mnie i Lili przyjedzie jeszcze 5 osób.
-Okej.
-Może pomóc w czymś pani.
-Wiesz co jak chcesz to możesz lepić pierogi zaraz Ci pokaże jak a przy okazji pogadamy.- oj szykuje się poważna i ciężka rozmowa.
-Dobrze. To ja może umyje ręce.- po umyciu rąk przyglądałem się jak ciocia Lili lepi pierogi. Wydawało się to łatwe dopóki na to tylko patrzałem jak zacząłem je lepić już tak prosto nie szło. Jednak co kolejny to był coraz lepszy. Widziałem jak pani Iwona się ze mnie śmieje pod nosem.
-Dobra Louis powiedz mi jedno czy masz zamiar zranić moją małą Lili?
-Kochanie Lili to już duża dziewczynka. Zresztą co ja mówię to już jest kobieta.
-Nie zamierzam jej skrzywdzić. Ja ją kocham od pierwszego wejrzenia. Rozumie pani zawsze w taką nie wierzyłem dopóki nie poznałem Lili.
-A co z twoją dziewczyną?
-Co on ma dziewczynę a zawraca głowę Lili.- oburzył się wujek Lili
-To już jest przeszłość mam jeszcze udawać niecałe dwa tygodnie jednak mam pewien plan. Jednak będzie mi potrzebna państwa pomoc.
-Opowiadaj.- dodała mi otuchy ciocia Lili.
-Mam zamiar jutr zabrać Lili na randkę do restauracji albo na romantyczny spacer po plaży przy zachodzi słońca wyznać jej miłość. Jeżeli Lili zgodzi się być moją dziewczyną to pojutrze planuje zorganizować wywiad One Direction z ich dziewczynami i na antenie powiedzieć o tym co zrobiała mi El na jaki pomysł wpadł modest z Paul'em no i o mojej nowej miłości Lili. W to będą wtajemniczeni chłopacy z zespołu no i Daniell i Perrie. No i państwo. Ponieważ to ma być niespodzianka i chciałbym, żeby pani bądź pan przywieźli wtedy Lili do studia i nie pozwolili jej wyjść, bo nie wiem co przed tym zrobi El w razie czego jeszcze Lottie ją powstrzyma.
-Wiesz co już mi się podobasz.- powiedziała ciocia Lili
-Ej, ale pamiętaj ona jest moja.- zaśmiał się pan Paul
-Dziękuje państwu za tak miłe przyjęcie.
-Lou proszę Cię mów mi po imieniu. Jestem Iwona.- teraz to mnie zatkało. Co ja mam teraz zrobić przecież jak coś nie wypali pomiędzy mną a Lili będę miał większe wyrzuty sumienia.
-No, ale ja nie mogę.
-Proszę Cię jak będziesz mi pani ował to będę się czuła staro. A jeszcze chyba nie jestem stara.
-No nie. Dobrze niech będzie. Louis.
-Ja jestem Paul. Paul Evans.
-Louis.
-Teraz chłopcze powiedz mi prawdę ty na pewno nie chcesz wykorzystać Lili.
-Nie skądże ja ją kocham.
-To się cieszę.
**Perspektywa Lili**
Schodząc na dół podsłuchałam kawałek rozmowy cioci, Paula i Lou
-Dziękuje państwu za tak miłe przyjęcie.
-Lou proszę Cię mów mi po imieniu. Jestem Iwona.-Co?Jak to .Nie wierzę Lou musiał zrobić na prawdę pozytywne wrażenie na cioci.
-No, ale ja nie mogę.
-Proszę Cię jak będziesz mi pani ował to będę się czuła staro. A jeszcze chyba nie jestem stara.
-No nie. Dobrze niech będzie. Louis.
-Ja jestem Paul. Paul Evans.-Wow. To mi to Paul zaproponował po 4 miesiącach znajomości jednak może za jakiś czas będę do niego mówiła wujku. Kto to wie.
-Louis.
-Teraz chłopcze powiedz mi prawdę ty na pewno nie chcesz wykorzystać Lili?
-Nie skądże ja ją kocham.-Co? Lou mnie kocha. O ja pierdole sławny Louis Tomlinson mnie kocha. WOW! Zajebiste uczucie.
-To się cieszę.-Oj Paul wiedzę tez go polubił. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Gdzie znalazłam całego w mące Lou lepiącego pierogi. Aż musiałam mu zrobić zdjęcie. Pamiątka na całe życie.
-Lou widzę nawet dobrze Ci idzie.
-Tak robi chłopak postępy.- powiedziała ciocia.
-Dziękuje.-zarumienił się Lou. Lou się zarumienił o czym oni tu z nim rozmawiali.
-Lili bardzo ślicznie wyglądasz.- powiedział Lou.
-Dziękuje.
-Lili kochanie pójdziesz z Paul'em nakryć stół.
-Kochanie na ile osób?- zapytał Evans
-Oj Skarbie liczyć nie umiesz nasza czwórka i pięć osób.- razem z ciocią i Lou zaśmialiśmy się z Paul'a.
-Oj wy wstręciuchy.- podczas nakrywania do stołu próbowałam wypytać Paul'a o ich rozmowę z Lou, ale milczał jak grób. Po 10 minutach przyjechała reszta. Oczywiście Niall był jako pierwszy w domu, szybko się przywitał i pobiegł za zapachem do kuchni. Dzisiaj ciocia zrobiła moje ulubione. Ruskie. Jednak pewnie znając ją i to jak zaproponowała zaproszenie to pewnie jeszcze zrobiła z mięsem i jakimiś owocami. po chwili ciocia zaprosiła wszystkich do stołu. Nie pomyliłam się były pierogi ruskie, z mięsem, jagodami, truskawkami, z kapustą i grzybami oraz z czekoladą. Wszyscy się najedli a nawet przejedli a zostało tych pierogów jeszcze dla co najmniej 10 osób. Chwilę później zbieraliśmy się do wyjścia nie wiadomo czemu każdy zostawiał mnie samą z Lou. Czyżby wszyscy już wiedzieli o tym, że Lou mnie kocha "tylko nie ja". Możliwe. Jestem ciekawa co wykombinuje. Nie będę mu może psuła planów albo czeka aż ta historia z El się skończy. W kinie wybraliśmy horror. Noc oczyszczenia: Anarchia. Boje się na szczęście obok mnie siedzi Lou i Lot. Powinnam ich ostrzec, że jak już się będę strasznie bać to mogę, któremuś z nich wskoczyć na kolana.Rodzeństwo Tomlinsonów po tym jak się o tym dowiedziało uznało, że spoko im to nie przeszkadza. No i oczywiście w środku filmu wylądowałam u Lou na kolanach i zaczęłam się do niego przytulać ze strachu. Po filmie wszyscy mieli ze mnie polewkę. Jednak Lou stanął na wysokości zadania i zaczął mnie bronić. Kochane stworzenie. Potem wszyscy odwieźli mnie do domu. Jednak Lou chciał jeszcze pogadać i poszliśmy na spacer.
**Perspektywa Lou**
Postanowiłem działać szybciej. Dzisiaj wyznam miłość Lili a jutro odwalimy ten wywiad. Po kinie poszliśmy na spacer. W parku usiedliśmy na ławce. Na początku rozmawialiśmy o wszystkim a zarazem o niczym. Jednak postanowiłem się wziąć w garść i powiedzieć to jej.
-Lili ja muszę Ci coś pilnie powiedzieć zanim mam jeszcze odwagę to zrobić.
-Dobrze słucham.
-Lili ja Cię kocham z całego serca. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Jesteś moją dziewczyną idealną. Po prostu cud, miód i orzeszki. Jesteś dziewczyną dzięki, której uwierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Lili...
-Oj no zamknij się już. Ja też Cię Kocham idioto.
-T-t-tak?
-No. Sam to dzisiaj wywnioskowałeś.
-No tak, ale wywnioskować a usłyszeć to co innego.
-Oj Lou pocałujesz mnie wreszcie?
-Tak.
-Lili nawet nie wiesz jak się ciesze, że to usłyszałem. Teraz muszę tylko zrobić jeszcze jedno.
-Zgwałcić mnie w tych krzakach?
-Nie wariatko. Lili czy uczynisz mi tego zaszczytu i zostaniesz moja dziewczyną?
-Oczywiście, że tak Louis'ie William'ie Tomlinson'ie.
-Wiesz co jesteś najlepszą rzeczą jaka mi się przytrafiła w życiu.
-Ty mi również. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też Skarbie. Tylko proszę Cię nie bądź zła jak będziesz mnie widziała całującego się z El. Jeżeli teraz coś pójdzie nie tak Paul może przedłużyć naszą umowę. Więc proszę Cię nie gniewaj się i nie obrażaj.
-Lou wiem o co chodzi i wiem, że musisz.
-Dziękuje jesteś cudowna.
**Perspektywa Lili**
W parku razem z Lou usiedliśmy na ławce. Na początku rozmawialiśmy o wszystkim a zarazem o niczym.
-Lili ja muszę Ci coś pilnie powiedzieć zanim mam jeszcze odwagę to zrobić.
-Dobrze słucham.
-Lili ja Cię kocham z całego serca. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia. Jesteś moją dziewczyną idealną. Po prostu cud, miód i orzeszki. Jesteś dziewczyną dzięki, której uwierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Lili...
-Oj no zamknij się już. Ja też Cię Kocham idioto.
-T-t-tak?
-No. Sam to dzisiaj wywnioskowałeś.
-No tak, ale wywnioskować a usłyszeć to co innego.
-Oj Lou pocałujesz mnie wreszcie.
-Tak.- w tej chwili poczułam na swoich wargach wargi Louisa. Były takie miękkie. Cudowne. Nikt mnie jeszcze tak nigdy nie pocałował.
-Lili nawet nie wiesz jak się ciesze, że to usłyszałem. Teraz muszę tylko zrobić jeszcze jedno.
-Zgwałcić mnie w tych krzakach.
-Nie wariatko. Lili czy uczynisz mi tego zaszczytu i zostaniesz moja dziewczyną?
-Oczywiście, że tak Louis'ie William'ie Tomlinson'ie.
-Wiesz co jesteś najlepszą rzeczą jaka mi się przytrafiła w życiu.
-Ty mi również. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też Skarbie. Tylko proszę Cię nie bądź zła jak będziesz mnie widziała całującego się z El. Jeżeli teraz coś pójdzie nie tak Paul może przedłużyć naszą umowę. Więc proszę Cię nie gniewaj się i nie obrażaj.
-Lou wiem o co chodzi i wiem, że musisz.
-Dziękuje jesteś cudowna- Lou mnie kocha i jestem jego dziewczyną. Moje marzenie się spełniło. Jednak ja go na prawdę kocham i go na prawdę poznałam i jest na prawdę super chłopakiem.To wspaniałe uczucie wypełniło mnie całą. Około 23 byłam w domu. Ciocia mnie zapytała czemu tak promienieje to jej opowiedziałam cała historię. Widać, ze też była szczęśliwa z takiego obrotu sytuacji. Jednak zaniepokoił mnie ten telefon do niej jak nie chciała mi powiedzieć kto to dzwonił i co chciał. Co oni knują.
**Następny dzień 11.Perspektywa Lou.**
Wszystko już gotowe. Dziewczyny i chłopaki są ściągnęłem nawet zespół Lili, który na koniec z nią zatańczy jakiś układ. Teraz czekamy tylko na Lili i Lot. Gdzie one są. Zaczynam się denerwować. Dobra dostałem wiadomość, że Lili już jest na dole z Lot. No to zaczynamy tę akcje. Razem z chłopakami. Usiedliśmy na jednej kanapie a nasze dziewczyny na drugiej na przeciwko nas. W kolejności Zayn, Liam, Harry, ja i Niall oraz Perrie, Daniell, Kendal i El.Wywiad zaczął się normalnie od pytań jak tam płyta, nasze stosunki między sobą w zespole. W końcu nadszedł czas na pytania i opowieści o dziewczynach. Zaczął Zayn potwierdził to, że jest zaręczony z Pez i powiedział, ze Perrie jest w ciąży. Szok nawet my tego nie wiedzieliśmy. Będziemy mieli małe Maliciątka. Liam na antenie oświadczył się Daniell, która przyjęła zaręczyny a Liam powiedział zwykłe teraz wiecie już co nowego w moim związku. Teraz kolej Harr'ego, który oznajmił, że razem z Kendall podjęli decyzję o rozstaniu. Hmmm ciekawe czemu Hazza się rozstał ze swoją już była dziewczyną. Może chodzi o moją siostrę. Fajnie by było. Nagle ktoś walnął mnie w ramię. To był Niall, bo ja się zamyśliłem i nic nie mówiłem.
-No więc w moim związku dużo się zmieniło.- powiedziałem a El zaczęła przecząco kiwać głową.-Cztery miesiące temu dowiedziałem się, że moja dziewczyna Eleonor Calder mnie zdradza z każdym kogo ma pod ręką. Wtedy był to dla mnie szok jednak po dłuższym przemyśleniu zrozumiałem, że ona od początku naszego związku taka była. Żałuje, że wtedy przywaliłem jej raz w twarz mogłem trochę więcej. Teraz pewnie będę nazwany damskim bokserem, ale to nic. Wróćmy do sedna sprawy. Od czterech miesięcy modest i Paul każą mi udawać, że ją kocham, miałem to ciągnąć jeszcze dwa tygodnie jednak nie mogę ponieważ poznałem świetną dziewczynę, która od wczoraj jest moją dziewczyną.
-Co?- krzyknęła El
-No to co słyszałaś.- wszyscy byli w szoku ponieważ nikt nie wiedział, że jestem z Lili to miała być taka niespodzianka i się udała.
-Gdzie jest ta kurwa?- zapytała El.
-To nie jest kurwa tylko moja księżniczka. Jedyną dziwką w tym pomieszczeniu jesteś ty.
-Lou, ale ja myślała, że ty już mi wybaczyłeś i znowu będziemy razem. Loui zaprzepaścisz te niecałe cztery lata przeżyte ze mną dla jakiejś laski, która jest pewnie brzydka jak świnia.
-Eleonor wypluj to. to jest najpiękniejsza dziewczyna jaką poznałem, która wie o mnie bardzo dużo ponieważ jest Directioner.
-Nie. Nie mam zamiaru przepraszać tej wywłoki. Wiesz co nie mam ochot już na Ciebie patrzeć i Cię słuchać więc jak już wszystko powiedziałaś to wyjdź.- po powiedzeniu tego podszedłem do Lili i ją przytuliłem a potem pocałowałem. Jednak ktoś mnie od niej odciągnął. To była El, która po chwili próbowała uderzyć Lili jednak jej nie dałem a ochrona studia wyprowadziła ją na zewnątrz. Teraz jestem już tylko Lili. Mojej Lili. Mojej księżniczki.
-Lili uczynisz mi tego zaszczytu i usiądziesz tam na tej kanapie na przeciwko mnie.
-Louis ja nie wiem. Ja się boje.
-Oj nie ma czego chodź.- pociągnąłem ją i posadziłem na kanapie.- jednak reakcja chłopaków mnie zdziwiła przecież ją znali a rzucili się na nią i zaczęli przytulać i podrzucać. gdy już ją postawili Lili miała dziwny wyraz twarzy.
-Chłopaki co to miało być?-zapytała
-Wiesz dzięki tobie my nie musimy już patrzeć codziennie na tą sukę i Lou się już uśmiecha, pewnie jak by Cię nie spotkał i nie poznał to by dał się przerobić El i by dalej byli razem a tak to ma super dziewczynę i jest szczęśliwy.- powiedział Harry.
-No wiesz gdyby tu nie ściągnął Lot to by mnie nie poznał.
-No właśnie gdzie ona jest?- zapytał Harry po czym pobiegł w stronę Lottie wziął ją na ręce i przyniósł na kanapę. gdy już wszyscy się w miarę ogarnęli wywiad został kontynuowany i nadeszła kolej Horan'a. Widziałem, że Lili coś szepcze Lot na ucho. Ciekawe co.
**Perspektywa Lili**
Od wczoraj wieczorem ciocia i Paul są tacy tajemniczy. Dzisiaj ciocia nie pozwoliła mi iść do szkoły. Tylko zejść na dół zjeść śniadanie, umyć się i ubrać w to, bo o 10.30 wychodzimy. W czasie jazdy próbowałam wypytać gdzie jedziemy i w ogóle po co jestem tak ładnie ubrana.Gdy dojechaliśmy na miejsce byłam zdziwiona. Gdy weszliśmy do środka spotkałam Lot. Ta też mi nic nie chciała poweidzieć. gdy już doszłyśmy na miejsce zobaczyłam salę gdzie byli chłopcy z One Direction a naprzeciwko ich dziewczyny. Nie powiem zrobiło mi się dziwnie jak zobaczyłam Lou i El. Chłopaki opowiadali co tam w ich karierze a potem zaczęli co nowego w ich życiu prywatnym. Wow Zayn i Perrie będą mieli dziecko. Liam oświadczył się Daniell na wizji. Jak suodko. Harry rozstał się z Kendal ciekawe czemu przecież byli szczęśliwi. Gdy nadeszła pora Lou mnie zatkało. On na prawdę chciał powiedzieć co El mu zrobiła i do czego go zmusił modest i Paul.
-No więc w moim związku dużo się zmieniło.Cztery miesiące temu dowiedziałem się, że moja dziewczyna Eleonor Calder mnie zdradza z każdym kogo ma pod ręką. Wtedy był to dla mnie szok jednak po dłuższym przemyśleniu zrozumiałem, że ona od początku naszego związku taka była. Żałuje, że wtedy przywaliłem jej raz w twarz mogłem trochę więcej. Teraz pewnie będę nazwany damskim bokserem, ale to nic. Wróćmy do sedna sprawy. Od czterech miesięcy modest i Paul każą mi udawać, że ją kocham, miałem to ciągnąć jeszcze dwa tygodnie jednak nie mogę ponieważ poznałem świetną dziewczynę, która od wczoraj jest moją dziewczyną.-
Oj Eleonor nie była zadowolona czyżby Lou zepsuł jej reputacje. Jednak ciesze się, że to zrobił dla mnie. Pewnie, żebym nie musiała oglądać ich razem.
-Co?- krzyknęła El
-No to co słyszałaś.
-Gdzie jest ta kurwa?- zapytała El. Ojć chyba mnie nie polubiła. Jednak nie zna mnie i nie powinna mnie oceniać po tym jak usłyszała o mnie kilka słów.
-To nie jest kurwa tylko moja księżniczka. Jedyną dziwką w tym pomieszczeniu jesteś ty.-Kochany Lou mnie broni.Za to go kocham jeszcze mocniej
-Lou, ale ja myślała, że ty już mi wybaczyłeś i znowu będziemy razem. Loui zaprzepaścisz te niecałe cztery lata przeżyte ze mną dla jakiejś laski, która jest pewnie brzydka jak świnia.-oj, ale ona jest naiwna i głupia na co ona liczy.
-Eleonor wypluj to. To jest najpiękniejsza dziewczyna jaką poznałem, która wie o mnie bardzo dużo ponieważ jest Directioner.
-Nie. Nie mam zamiaru przepraszać tej wywłoki.
-Wiesz co nie mam ochot już na Ciebie patrzeć i Cię słuchać więc jak już wszystko powiedziałaś to wyjdź.- po powiedzeniu tego podszedł do monie Lou mocno przytulił i namiętnie pocałował. Jednak ktoś go ode mnie oderwał. To była Calder, która chciała mnie uderzyć jednak Lou ją powstrzymał a dziewczynę ochrona wyprowadziła na zewnątrz. Lou ratuje mnie drugi raz w przeciągu dwóch dni od pobicia. Odkąd go poznałam co chwilę chcą mnie bić.
-Lili uczynisz mi tego zaszczytu i usiądziesz tam na tej kanapie na przeciwko mnie.
-Louis ja nie wiem. Ja się boje.
-Oj nie ma czego chodź.-pociągnął mnie po czym posadził na kanapie. Jednak za długo na niej nie posiedziałam ponieważ chłopaki się na mnie rzucili zaczęli przytulać i podrzucać musiałam uważać, żeby nikt nie zobaczył moich majtek. Pierwszy raz w telewizji i taka wtopa.
-Chłopaki co to miało być?-zapytałam
-Wiesz dzięki tobie my nie musimy już patrzeć codziennie na tą sukę i Lou się już uśmiecha, pewnie jak by Cię nie spotkał i nie poznał to by dał się przerobić El i by dalej byli razem a tak to ma super dziewczynę i jest szczęśliwy.- powiedział Harry.
-No wiesz gdyby Lou tu nie ściągnął Lot to by mnie nie poznał.
-No właśnie gdzie ona jest?- zapytał Harry po czym pobiegł w stronę Lottie wziął ją na ręce i przyniósł na kanapę. gdy już wszyscy się w miarę ogarnęli wywiad został kontynuowany i nadeszła kolej Horan'a.A ja zapytałam się Lot co oni dzisiaj brali. Powiedziała mi, ze nic. Jednak teraz chciałam posłuchać Horana.
-Wiecie co w moim życiu pojawiła się niedawno piękna dziewczyna i po spojrzeniu w jej oczy zakochałem się w niej ....
Hahaha jak myślicie czy Horan zakochał się w Lili czy spotkał kogoś innego. Skarby przeparam za taką długą przerwę jako rekompensatę macie taki długi rozdział, który pisałam od nowa trzy razy, bo trzy razy mi go ktoś usunął. Kiedyś go zabije za to więc wtedy mnie nie będzie przez dłuższy okres. Jednak po kilku latach wrócę. Dobra koniec o bzdetach.
Do następnego.
Babajaga. :) Kocham was. O ile jeszcze ktoś to czyta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz